PsychologiaPsychologia naszych relacji

Krótkie nogi i długi nos – o kłamstwie (cz. 2)

Kłamstwo jest powszechnie potępiane, oceniane negatywnie i traktowane jako oczywiste łamanie norm i reguł społecznych. A tymczasem badania psychologiczne przekonują, że kłamiemy średnio dwa razy dziennie. Niezwykle lekko przychodzi nam krytyka kłamców, natomiast w przypadku własnych kłamstw z łatwością odnajdujemy rzeczowe i usprawiedliwiające nas powody – była o tym mowa w poprzednim numerze. W tej odsłonie Kącika zastanowimy się, dlaczego nawet dobrzy i uczciwi ludzie kłamią.

Usprawiedliwianie nieuczciwości

Przede wszystkim warto otwarcie przyznać, że w dzisiejszych czasach istnieje pewne przyzwolenie na bycie nieuczciwym. Niekiedy słyszy się to nawet od różnych ekspertów – może nie wprost, ale następuje pewne zacieranie się granicy pomiędzy tym, co prawdziwe, dobre i uczciwe a tym, co jest fałszywe, nieuczciwe i krzywdzące dla innych. Np. wiele współczesnych koncepcji psychologicznych, filozoficznych czy socjologicznych praktykuje tezy o względności i nietrwałości uczuć, o ewolucyjnie zwierzęcej naturze człowieka (do której ma przynależeć dbanie o własny interes) czy przyzwoleniu na hedonizm („życie ma się tylko jedno – czerp z niego jak najwięcej! ”). Tłumaczą one i usprawiedliwiają nieuczciwość na różne sposoby. Przykładowo, dzisiejsze wzorce przedkładają przyjemność i szczęście nad zobowiązania wobec innych (partner przestał mi się podobać to mam prawo się wycofać). W konsekwencji wiele negatywnych zachowań jest dziś widzianych jako mniej naganne niż dawniej, np. niewierność małżeńska. A w świecie, w którym jest przyzwolenie na kłamstwo, siłą rzeczy staje się ono coraz bardziej powszechne.

Uczciwi też kłamią

Można powiedzieć, że nieuczciwość zdarza się uczciwym ludziom w pewnych sytuacjach. Nie traktuje się jej jako stałej, przynależnej danej osobie cechy osobowości (mówimy tutaj o ludziach zdrowych, a nie tych z zaburzeniami osobowości takimi jak psychopatia). Oczywiście niektórzy ludzie kłamią bardzo często, inni nieporównywalnie rzadziej. Wojciech Wypler, autor książki „Anatomia zdrady” pisze, że nieuczciwym się bywa, kiedy pokusa jest silna, wewnętrzne mechanizmy regulujące zachowanie dają zbyt słaby opór, a umysł usłużnie podsuwa usprawiedliwienia. Wówczas nawet człowiek postrzegany przez swoje otoczenie jako dobry i uczciwy jest zdolny do sięgnięcia po kłamstwo, i to niejednokrotnie. Co musi nastąpić, aby wzrosło ryzyko, że zazwyczaj uczciwy człowiek nas oszuka?

Czynniki ryzyka

Istnieje kilka czynników, które zwiększają ryzyko wystąpienia nieuczciwego zachowania. Po pierwsze okazja, czyli sytuacja pokusy („Jeśli nikt nie patrzy i nikt się nie dowie, to dlaczego mam sobie nie przywłaszczyć tego sprzętu? ”). Drugi czynnik to presja (inaczej: motyw, potrzeba), czyli niezaspokojone potrzeby, np. potrzeby finansowe, materialne, ale także wrażeń czy znaczenia. Trzeci czynnik na pewno nie jest nikomu obcy – jest nim samousprawiedliwienie. To pospolity zabieg poznawczy, który pozwala ludziom naruszać akceptowane przez siebie normy i wartości bez lęku czy poczucia winy. Co ciekawe, nawet bez obniżenia samooceny w zakresie uczciwości i moralności! „Dobre” usprawiedliwienie się pozwala nam podtrzymać wysokie mniemanie o sobie przez długi czas. Na skłonność do łamania norm wpływa też czwarty czynnik, jakim są wcześniejsze doświadczenia, w których sukcesywnie następowało uczenie się nieuczciwości. Jeśli nieuczciwy postępek przyniósł zamierzony cel i nie został okupiony dużymi kosztami, to pojawiająca się w związku z osiągnięciem tego celu przyjemność będzie to zachowanie prawdopodobnie wzmacniać. Wciąż będzie więc ono podejmowane, może odtąd nawet jeszcze częściej.

(Nie) sprzyjające cechy osobowości

Otoczenie i sytuacja mają istotny, jednak nie jedyny wpływ. Czynnikiem ryzyka nieuczciwego zachowania są także różne dyspozycje wewnętrzne człowieka. Wśród nich można wymienić niedojrzałe rozumowanie moralne, czyli postawę życiową polegającą na sięganiu po doraźne wartości i instrumentalne traktowanie norm (przestrzeganie ich tylko wtedy, gdy jest to dla nas wygodne). Inna sprawa to pewne cechy osobowości, takie jak chłód uczuciowy (czyli brak głębokich relacji z innymi ludźmi) czy egocentryzm – skupienie się jedynie na własnych celach, dążeniach i potrzebach. Badacze wymieniają też roszczeniowość („należy mi się, chcę być szczęśliwy”), orientację na siłę („w życiu można być wilkiem albo owcą”) czy pewien infantylizm uczuciowy – przykrywanie nieuczciwego postępku innymi, cenionymi społecznie zachowaniami („Skłamałem, ale przecież pomagam innym, jestem dobrym ojcem.”)

Najbardziej cierpi… kłamca

Każdy jest zdolny do sięgnięcia po kłamstwo i każdy to czasem robi. To jednak od nas zależy, jak często będziemy się decydować na takie zachowanie. Wypowiedzenie nieszczerego komplementu czy nieco podkoloryzowana wymówka byłyby jeszcze pewnie do wybaczenia, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy oszukiwanie zaczyna gościć coraz częściej w repertuarze naszych codziennych zachowań. Ma to wysoce szkodliwy wpływ nie tylko na nasze relacje międzyludzkie, ale także na samych kłamiących delikwentów. Ludzie, którzy są uwikłani w kłamstwa, bardzo często cierpią. Antoni Czechow napisał: „Rdza niszczy żelazo, a kłamstwo duszę”. A George Bernard Shaw: „Największą karą dla kłamcy jest nie to, że ktoś mu nie wierzy, ale to, że on sam nie potrafi uwierzyć nikomu.” Często kłamcy dochodzą bowiem do takiego momentu w życiu, w którym nie są już w stanie innym ufać, a słowa przestają mieć jakąkolwiek wartość. Zachęcamy naszych Czytelników do szczerości i prawdomówności w swoim codziennym życiu. A następnym razem zastanowimy się nad życiem po kłamstwie, czyli co zrobić, kiedy kłamstwo – nasze lub innych – wyszło na jaw.

Marlena Hess
MS 6/2019, 11 kwietnia 2019

Bibliografia:

• W. Wypler, Anatomia zdrady, Warszawa 2016.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *