Krótkie nogi i długi nos – o kłamstwie (cz. 1)
Czy wolno nam kłamać? Zapewne większość Czytelników kręci teraz przecząco głową. Kłamstwo jest powszechnie potępiane, oceniane negatywnie i traktowane jako oczywiste łamanie norm i reguł społecznych. A tymczasem badania psychologiczne przekonują, że kłamiemy średnio dwa razy dziennie. Niezwykle lekko przychodzi nam krytyka kłamców, natomiast w przypadku własnych kłamstw z łatwością odnajdujemy rzeczowe i usprawiedliwiające nas powody. Przyjrzyjmy się różnym obliczom kłamstwa.
Wszędzie te kłamstwa…
Jak głosi przysłowie, kłamstwo ma krótkie nogi – co przekłada się na przekaz, że nie warto kłamać, bo prawda i tak wyjdzie na jaw. Możemy próbować je ukryć, jednak nie jest to łatwe, o czym przekonał się Pinokio, słynny bohater bajki dla dzieci, któremu podczas kłamania wydłużał się nos. Okazuje się, że żadna z tych ludowo-bajkowych przestróg nie odstrasza nas wystarczająco od sięgania po kłamstwo. W efekcie żyjemy w świecie pełnym kłamstw. Okłamują nas reklamy (znany aktor, który mówi, że używa wyłącznie tej konkretnej pasty do zębów), sprzedawcy (upierający się przy świeżości niekoniecznie świeżych potraw), fachowcy, z których usług korzystamy („Te wszystkie elementy w samochodzie trzeba Pani wymienić! ”), a także bliskie nam osoby, które darzymy zaufaniem i na których polegamy. My też codziennie okłamujemy innych – czynimy to pod postacią wymyślonych naprędce wymówek, niezupełnie szczerych komplementów czy też przedstawiania innym fałszywego, a przynajmniej mocno podkoloryzowanego obrazu siebie. Zwykle postrzegamy te zachowania jako niewinne i nieszkodliwe, uzasadniając, że prawda byłaby dla naszych rozmówców zbyt przykra. Sięgamy więc po nie, żeby podtrzymać relacje, które są dla nas ważne. A przynajmniej tak sobie wmawiamy.
Dlaczego kłamiemy – tak naprawdę?
Badania psycholożki Belli dePaulo pokazują, że choć uważamy, że większość naszych codziennych kłamstw jest „altruistyczna” i wypowiadamy je, aby nie ranić cudzych uczuć to faktycznie maję one zwykle egoistyczne pobudki. W rzeczywistości to nas samych mają chronić przed zakłopotaniem, utratą twarzy, zranieniem uczuć, obniżeniem samooceny czy naruszeniem prywatności. DePaulo stwierdziła również w swoich badaniach, że kłamstwa częściej przynosiły korzyść samemu kłamcy niż osobom trzecim, oraz że częściej dostarczały korzyści psychologicznych niż materialnych. Choć te materialne też są powszechne. Np. kandydat na rozmowie rekrutacyjnej naciągający fakty dotyczące swoich doświadczeń zawodowych, pracownik bezprawnie zabierający z pracy materiały biurowe, czy kierowca pośpiesznie uciekający po tym, jak otarł inny samochód. To wszystko pośrednio przekłada się na nasze osobiste zyski materialne. Być może nie każdy z nas dopatrywałby się w tych zachowaniach klasycznego kłamstwa. Dlatego warto je sobie jasno zdefiniować.
Definicja kłamstwa
Wojciech Wypler, autor książki „Anatomia zdrady” przekonuje, że kłamstwo to świadome i celowe wprowadzanie drugiej osoby w błąd. Innymi słowy, kłamie ten, kto wiedząc, jaka jest prawda, przedstawia drugiemu człowiekowi fałszywy lub wypaczony obraz tej prawdy. Istnieją dwie najbardziej powszechne formy kłamstwa. Pierwsza to fałszowanie, czyli przekazywanie prawdy jako fałszu. Drugą jest ukrywanie, rozumiane jako zatajanie prawdziwej informacji. Co ciekawe, wielu ludzi nie uważa zatajania jako formy kłamstwa („Jeśli ktoś mnie nie zapytał wprost to nie musiałam tego mówić.”). Najczęściej kłamiemy po to, aby uniknąć kłopotów lub osiągnąć nasze cele. Czynimy tak już jako kilkuletnie dzieci, mówiąc złoszczącym się na nas rodzicom: „To nie ja rozbiłem ten wazon! ” (uniknięcie kłopotów) lub „Nie mam nic zadane – mogę iść się pobawić? ” (osiąganie celów). Kolejne lata to rozszerzanie repertuaru kłamstw i nabieranie w nich wprawy. Zanim jednak całkowicie potępimy kłamców warto zwrócić też uwagę na to, że czasem… warto kłamać.
Dobre kłamstwa
Po pierwsze, istnieją profesje, w których umiejętność kłamania (lub mówiąc bardziej precyzyjnie – wprowadzania innych w błąd) jest ważną zawodową kompetencją, cenioną także społecznie. Np. oficerowie służb specjalnych czy też policjanci działający pod przykryciem – aby wypełniać swoje zadania niekiedy muszą skutecznie kłamać, przybierać fałszywe tożsamości i wprowadzać innych w błąd. Unikanie przedstawiania czystej prawdy popłaca także w zawodzie rzecznika prasowego, adwokata czy – jakże by inaczej – polityka. Po drugie, istnieją tak zwane kłamstwa w dobrej sprawie. Pisarz i filozof, Leszek Kołakowski podał niegdyś bardzo dobry przykład takiego dobrego kłamstwa. Była nim odpowiedź na pytanie hitlerowskiego patrolu: „Czy ukrywają się tutaj Żydzi? ”. Szczerość w takiej sytuacji oznaczałaby śmierć niewinnych osób. Jednak znacznie bardziej powszechne i niepokojące jest złe kłamstwo, które głęboko rani, a często nieodwracalnie niszczy relacje międzyludzkie.
Dlaczego kłamstwo jest tak mocno wpisane w nasze obecne czasy i co musi nastąpić, aby nawet uczciwy człowiek skłamał – tym zajmiemy się w naszym następnym odcinku. A w międzyczasie zachęcamy Czytelników do skrupulatnej analizy Waszych codziennych relacji z bliskimi. Być może wynik tych obserwacji potwierdzi Wam własny wizerunek jako osoby szczerej i prawdomównej. A być może… nie.
Marlena Hess
MS 5/2019, 28 marca 2019
Bibliografia:
- W. Wypler, Anatomia zdrady, Warszawa 2016.