URSUS

Jarosław Paluch – wystawa prac

1 czerwca, w DK Kolorowa odbył się finisaż wystawy prac Jarosława Palucha zatytułowanej „Bella Szczypawka”. Prezentacja została zaprezentowana w Noc Muzeów –13 maja, i na tym jednym razie miała pierwotnie się zakończyć. Ale pracownicy Domu Kultury zaproponowali, żeby jeszcze została. Tak się stało i każdy zainteresowany mógł ją obejrzeć po wcześniejszym telefonicznym umówieniu się. Kiedy kilka dni po finisażu spotkałem się w tym miejscu z pomysłodawcami wystawy – Zuzanną Paluch i Marcinem Krzyżanowskim, prace nadal wisiały. Tak ma zostać do końca czerwca.

Autor

Jarosław Paluch (1967–1999) mieszkał w Ursusie (od 1980 r.). Był absolwentem tutejszego LVI Liceum Ogólnokształcącego im. Leona Kruczkowskiego, uczęszczał do klasy o profilu matematyczno-fizycznym. Po maturze rozpoczął studia na Wydziale Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Uczył się w pracowniach profesorów: Koniecznego, Kaliny, Tarasina i Winiarskiego, a dyplom z wyróżnieniem uzyskał u prof. Stefana Gierowskiego. Był twórcą wszechstronnym. Jego aktywność nie ograniczała się tylko do malowania (i nie było to tradycyjnie pojmowane malarstwo), to także rysunki, collage, performance, video-art, poezja. Uczestniczył w wystawach indywidualnych i zbiorowych. Współpracował z artystami różnych dziedzin sztuki – malarzami, muzykami, poetami. Jego drogę twórczą przerwała choroba nowotworowa i przedwczesna śmierć. Odszedł 1 czerwca 1999 r. 24 lata minęły dokładnie w dzień finisażu w DK Kolorowa.

Rozmowa

O artyście i jego drodze rozmawiałem z Zuzanną Paluch – siostrą Jarosława i Marcinem Krzyżanowskim – muzykiem, z którym także się znali.

Wojciech Grzesik: Skąd pojawił się pomysł, żeby wyjąć prace twórcy, którego już nie ma między nami i pokazać innym?

Zuzanna Paluch (ZP): – Długo nam się zeszło, zanim zrobiliśmy pierwszą wystawę pośmiertną. Prace brata zostały u mnie. Zbierałam się do pokazania ich, ale szczególnie trudny jest ten pierwszy krok. Nie jestem ani historykiem sztuki, ani plastykiem. Pomogło przypadkowe spotkanie z profesorem Jarka – Markiem Koniecznym i jego żoną – Moniką Szwajewską, które doprowadziło do zorganizowania wystawy w Galerii XX1 w Warszawie (al. Jana Pawła II 36. Wcześniej w tym miejscu była pracownia rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego. Od 1968 roku istniała tu Galeria Rzeźby. Wystawę: JAROSŁAW PALUCH Post Mortem. Mydełko toaletowe – pokazywano w dniach 21.02.–24.03.2017 r. Monika Szwajewska była jej pomysłodawczynią, a Marcin Krzyżanowski kuratorem).

Marcin Krzyżanowski (MK): – Wtedy pokazaliśmy tylko wycinek twórczości. Ograniczyliśmy się do prac abstrakcyjnych i obiektów. Zaprosiłem muzyków, by zagrali coś dla Jarka (Karolina Wasilewska, Paulina Sylwestrowicz, Włodzimierz Kiniorski). Następna wystawa była rok później – w Centrum Kultury Żydowskiej na starym Kazimierzu w Krakowie. Dostaliśmy do dyspozycji większą przestrzeń i pokazaliśmy wszystkie prace, które zostały z wczesnego okresu (1989–1992) – nawiązujące do nurtu twórczości lat 80-tych „Neue Wilde” (13 obrazów). Dwa z nich możemy obejrzeć w DK Kolorowa. Potem wystawą zainteresowało się Centrum Dialogu w Oświęcimiu – pokazaliśmy tam całą wystawę z Krakowa plus dwie prace video. A w roku 2019, w galerii na terenie Wytwórni Filmowej przy ul. Chełmskiej w Warszawie, w ogromnej przestrzeni, zorganizowaliśmy oprócz wystawy – czytanie wierszy Jarka (pod koniec życia wydał tomik poetycki – „Bez Jaźń”). Prace Palucha były też pokazywano za granicą – w Bergamo, Moskwie, Czelabińsku. A potem przyszła pandemia i nastąpiła przerwa.

Jak doszło do wystawy w DK Kolorowa?

MK: – Powstała bardzo prosto. Do Fundacji Sztuk Krytycznych (której Zuzanna Paluch jest prezesem) przyszło zapytanie, czy nie chcielibyśmy czegoś pokazać w ramach Nocy Muzeów. Wtedy pomyśleliśmy, że dawno nie było wystawy Jarka, oraz że nigdy nie był pokazywany w Ursusie, gdzie mieszkał. Porozumieliśmy się z DK Kolorowa, zaproponowano nam dwie sale. Wybór prac nie jest duży, ale wg mnie idealnie trafiony. Zależało nam szczególnie na pokazaniu tego największego obrazu, rodzaju puzzla, składającego się z kwadratów, które należało wcześniej złożyć wg opisanego klucza. Noc Muzeów w tym roku zaplanowano na sobotę – 13 maja. Wystawę powiesiliśmy w czwartek, i jak już była gotowa, to w Kolorowej zaproponowano, żeby powisiała dłużej niż do poniedziałku. I tak się stało. 1 czerwca odbył się finisaż i wystawa miała być zwinięta, ale ostatecznie będzie dostępna do końca czerwca.

Kolega, który sam maluje, po obejrzeniu wystawy stwierdził, że obrazy są bardzo smutne.

MK: – Nie zgodzę się z tym. Jarek wywodził się ze szkoły „Neue Wilde” określanej też jako „Nowy Fowizm”. Kiedy wszedł w okres abstrakcyjny, był pod silnym wpływem Gierowskiego. Najistotniejsze stało się ciekawe łączenie barw, analiza kolorów, stosowanie różnych technik. Znajomi, którzy są fachowcami od malarstwa, mówią, że w niektórych wypadkach nie mogą rozpoznać, jaka technika była użyta. Niektóre są jego własnymi patentami. Obrazy na pewno nie są smutne. Nie widzę w ich barwach pesymizmu, bardziej analizę kolorów. Obrazy mają dużo ukrytych rzeczy. Ich poszczególne fragmenty mają różną fakturę. W zależności od światła widzimy na nich różne wzory.

Większość obrazów nie ma tytułów?

MK: – To pokłosie Marka Koniecznego, z którego ideą sztuki kultywowanej Jarek był bardzo silnie związany. Nie dość, że nie mają tytułów, to wiele z nich nie jest podpisanych. A jeśli już miały tytuły – to bardzo powikłane np. cykl obrazów – „Treserka niedźwiedzi”.

W folderze wydanym z okazji wystawy wymienia się m.in. działalność akcjonerską – malarstwo dymowe.

MK: – Ponownie Konieczny. Po 1989 r. na ASP postanowiono (postulat studentów) na wzór zachodni wprowadzić tzw. profesorów wizytujących. Jako pierwszego zaproszono Marka Koniecznego (1936–2022) – artystę konceptualnego, malarza i performera, prekursora Fluxusu (tendencja w sztuce lat 60. i 70. XX w. znosząca granice między tradycyjnie pojmowaną sztuką a rzeczywistością). Kiedy studenci przyszli do niego do pracowni, usłyszeli: „Zapomnijcie o malowaniu. U mnie się nie maluje”. Kazał wynieść z pracowni wszystkie przedmioty związane z malarstwem i wprowadzić szezlong, kanapy, stół. Cała nauka polegała na dyskusjach o sztuce – wielki dyskurs jako działanie artystyczne. Studenci z akademickiej szkoły spotkali się z kompletnie nowym, innym myśleniem, w Polsce wyrzucanym na krawężnik sztuki. Do silnej grupy studentów Koniecznego obok m.in. Cezarego Bodzianowskiego i Piotra Uklańskiego, należał Jarosław Paluch. Niestety współpraca ASP z profesorem trwała tylko rok. To doprowadziło do desperackich ruchów ww. trójki studentów, którzy zbojkotowali jego następcę, prof. Kalinę, każdy na swój sposób. Paluch zamknął się w swojej pracowni i rozpoczął wielką akcję malarstwa dymowego – podpalił pewne elementy pracowni, a całą akcję nagrywał. Skończyło się przyjazdem Straży Pożarnej, a senat uczelni postanowił usunąć studenta ze szkoły. Pozostała dwójka zorganizowała wielką akcję ulotkową: Przywrócić Jarosława Palucha, a wielką klasą wykazał się ówczesny rektor ASP – prof. Adam Myjak i Jarek mógł kontynuować studia.

Wystawa nie miała wernisażu, był za to finisaż. Słyszy się zazwyczaj o tych pierwszych.

ZP: – Jest tradycja finisaży. Jak robiliśmy wystawę w galerii XX1 było jedno i drugie.

MK: – Idea finisaży to czas by jeszcze raz podumać nad wystawą. My chcieliśmy dodatkowo przybliżyć twórczość poetycką autora w otoczeniu dźwiękowym. Wiersze były czytane przez Katarzynę Liwską, Jarosława Ostaszkiewicza i Małgorzatę Potocką.

ZP: – Wiersze Jarka są trudne do mówienia, zawierają neologizmy. Badamy je, zapraszamy specjalistów z różnych kręgów. Ta twórczość jest naprawdę fascynująca, ale ciągle wymaga odkrycia.

MK: – Paluch od lat prowadził bardzo ciekawy dziennik, można powiedzieć – Księgę Słów. To wypisy z różnych dzieł filozoficznych, ich tłumaczenia i refleksje na ich temat. Kiedyś chcielibyśmy to wydać – jako faksymile (dokładną kopię), a to żmudna praca. Zapiski te mają wartość samą w sobie – są pisane bardzo starannie, kaligraficznie, nie ma sensu ich przedrukowywać.

Czytane wiersze były przeplatane muzyką…

MK: – Jarkowi bliskie były dźwięki noise-art. Te, które zagraliśmy na finisażu pasowałyby do jego twórczości (oprócz Marcina Krzyżanowskiego, grającego na wiolonczeli elektrycznej, wystąpił Paweł Prochnowski – na gitarze z wykorzystaniem różnych przetworników elektronicznych). Utwory były w dużej mierze improwizowane. Opieramy się na strukturach – mamy motywy, które później rozwijamy. Zawsze jest zaczyn, skąd wyruszamy, i wiemy, dokąd idziemy.

A czy brat grał na jakimś instrumencie?

ZP: – Grał trochę na pianinie, amatorsko.

Jakie były początki jego twórczości? Pochodziliście z artystycznego domu?

ZP: – Ojciec był architektem, także rysował i był muzycznym samoukiem. Jarek zaczął więcej rysować gdzieś tak od liceum. Wiedział, że będzie zdawał na ASP, przygotowywał się, dostał się z pierwszego rozdania.

A jeśli chodzi o wiersze?

ZP: – Nie wiem. Kiedy odkryliśmy „Księgę Słów” – widać, że długo była tworzona. Zapisków jest dużo, z różnych okresów. Wiersze były ich wynikiem.

Malując tworzył dla siebie, czy dla odbiorcy?

ZP: – Był niezwykle aktywnym artystą. Performance, wystawy – miał tego dużo do samego końca. Ostatnia wystawa odbyła się 1 lutego 1999 r.

MK: – Odbiorca – tak, ale nie w klasycznym tego słowa znaczeniu, tzn. czy obraz się sprzeda, czy nie. Bardziej myślał o odbiorcach wrażliwych na emocje-energię-kontekst-nowoczesność. O sztuce, która będzie pokazywana w galeriach, do których przychodzi się, by kontemplować obrazy. Ta sztuka też jest na sprzedaż, ale tam przyjdzie inny odbiorca.

– W liceum był postacią dość malowniczą, trudno było Go nie zauważyć. Był pesymistą czy raczej optymistą?

ZP: – Bardziej optymistą. Jego specyficzne poczucie humoru to wpływ dadaistów i surrealistów.

Jak informacja o chorobie (1998) wpłynęła na niego jako na człowieka i na osobę, która tworzy?

ZP: – Nie poddawał się chorobie. Cały czas malował, robił wystawy.

MK: – Był cały czas aktywny. W jego kalendarzu są rozpisane plany konkretnych działań do września‘99, był bardzo precyzyjny. Odszedł 1 czerwca.

Skąd tytuł wystawy „Bella Szczypawka”?

ZP: – Ponieważ tak zatytułował jedną z prac video.

Rozmawiał, dopisywał w nawiasach i fotografował podczas finisażu:

Wojciech Grzesik

MS 5/2023, 29 czerwca 2023

Pozostałe zdjęcia pochodzą ze zbiorów Zuzanny Paluch.https://artmuseum.pl/pl/filmoteka/praca/paluch-jaroslaw-pracownia-prof-marka-koniecznego