Wywiady

Moją rolą jest spełnianie oczekiwań mieszkańców

Rozmowa z burmistrzem dzielnicy Ursus – Bogdanem Olesińskim


Panie Burmistrzu, po przeszło 2 miesiącach pracy w Ursusie zapoznał się Pan zapewne ze stanem dzielnicy, na której czele będzie Pan stał przez co najmniej 5 lat. Był Pan już Burmistrzem Ursusa w latach 2006–2010. Wiele Pan sobie przypomniał, bez wątpienia dostrzegł Pan też jakieś zmiany. Poprzedni zarząd pozostawił rozpoczęte inwestycje, plany, projekty. Czy zamierza je Pan kontynuować? Czy przewiduje Pan jakieś zmiany? A może są już jakieś nowe koncepcje?

– W samorządzie najważniejsza jest kontynuacja. Tutaj została zachowana ciągłość i polityczna i zarządzania dzielnicą. Nigdy nie powinno być tak, żeby nowy zarząd zaczynał od rewidowania i podważania rozpoznania sytuacji i planów, które robili poprzednicy. Już po kilku sesjach Rady Dzielnicy i udziale w komisjach uważam, że wykonana diagnoza stanu i potrzeb Ursusa jest poprawna. Zagadnienia inwestycyjne determinują rozwój dzielnicy, więc wszystkie zaplanowane zadania w Wieloletniej Prognozie Finansowej m.st. Warszawy będą realizowane. Ursus rozwija się prężnie, powstają nowe osiedla, przybywa nam mieszkańców i w związku z tym rozbudowa infrastruktury społecznej to jest podstawa, na której będziemy pracowali. W najbliższych latach wybudujemy m.in. nowe przedszkole, szkołę ale także żłobek przy ul. H. Pobożnego

Jaki jest przewidywany termin ukończenia tej inwestycji oświatowej?

– Przedszkole chcielibyśmy ukończyć do września 2020 roku. Wykonawca na jego budowę ma wg umowy 270 dni od wejścia na teren. Kwota zarezerwowana na całą inwestycję – ponad 24 miliony – w mojej opinii nie wystarczy, więc po wybudowaniu przedszkola będziemy starali się pozyskać dodatkowe środki na budowę szkoły. Budowa przedszkola pochłonie pewnie ok. 8 mln, a 16 mln na szkołę to zdecydowanie za mało.

Czy są plany na powstanie w przyszłości kolejnej szkoły?

– Mamy na ten cel zarezerwowany teren przy ul. Dzieci Warszawy, ale nie ma sprecyzowanych planów. Myślę, że minie jeszcze kilka lat do czasu zurbanizowania i zabudowania tamtych terenów, więc szkoła będzie potrzebna na koniec przyszłej kadencji. Wtedy też powinniśmy rozpocząć kolejną inwestycję na terenach pozakładowych. Dzisiaj są to działki należące do firmy Veolia, które najprawdopodobniej trzeba będzie wykupić. Tam też przewidujemy budowę szkoły, przedszkola i żłobka. Obecnie Ursus, jeżeli chodzi o miejsca w placówkach oświatowych, wygląda bardzo dobrze. Są dzielnice, w których niektóre szkoły pracują nawet na 3 zmiany, a w kilku naszych placówkach dzieci uczą się na jedną zmianę. Powinniśmy tak planować rozwój szkół, żeby ten stan utrzymać i żeby dotyczyło to wszystkich szkół w dzielnicy.

Sytuacja zabezpieczenia miejsc w placówkach oświatowych przedstawia się więc optymistycznie, ale oświata ma ścisłe powiązania z kulturą. Stała oferta kulturalna dla mieszkańców nie zmienia się od wielu lat. Jest Ośrodek Kultury „Arsus” z dwiema filiami. Żadna z nich nie spełnia wymogów nowoczesnej placówki kulturalnej. Filie funkcjonują w budynkach adaptowanych, a OK „Arsus” w latach powojennych spełniał rolę zakładowego domu kultury ZM Ursus. W 2022 roku budynek zostanie zwrócony deweloperowi (wg zawartej umowy) i zapewne wyburzony. Co można poprawić, jakie propozycje skierować do mieszkańców?

– W tej chwili kończymy budowę domu komunalnego, gdzie docelowo znajdzie swoją lokalizację „Miś” i są to pomieszczenia specjalnie przygotowywane na działanie domu kultury. W połowie tego roku „Miś” powinien ruszyć. To będzie osiedlowy dom kultury z prawdziwego zdarzenia. Znajdą się tam pomieszczenia na różnego rodzaju zajęcia, pomieszczenia dla seniorów i sala widowiskowa.

Co jest przewidywane w miejscu obecnej – tymczasowej siedziby „Misia”, wokół dawnego wejścia do Zakładów Mechanicznych „Ursus”?

– Jeszcze tego nie przesądziliśmy. Generalnie dążymy w kierunku pozyskania środków na budowę domu kultury, którego projekt powstał w 2008 roku.

To było za Pana pierwszej kadencji w Ursusie?

– Tak. Niestety, spowolnienie gospodarcze wymusiło odłożenie tych planów na później, ale teraz staramy się uzmysłowić decydentom w ratuszu, że nieuchronnie zbliża się 2022 rok, kiedy skończy się umowa z deweloperem na korzystanie z budynku przez OK „Arsus”.

Obecnie OK „Arsus” ma salę widowiskową mieszczącą 500 osób, co jest jego ogromnym atutem. Czy w nowym domu kultury jest przewidywana sala podobnych rozmiarów?

– Stworzymy koncepcję, która pokaże, co naprawdę potrzebujemy dla docelowo 100-tysięcznej dzielnicy. Zastanawiam się, czy ma to być dzielnicowy dom kultury otwarty dla mieszkańców i oferujący im możliwość uczestnictwa w kulturze, czy impresaryjny dom kultury, gdzie będą organizowane występy mniej lub bardziej odpłatne, ale działające na zasadzie impresariatu. W mojej opinii dom kultury składa się z codziennej działalności wielu różnych sekcji i grup na potrzeby mieszkańców, którzy uczestniczą w kulturze.

Czy na tak dużą inwestycję jest zabezpieczenie finansowe?

– Od 2008 roku, kiedy to powstał projekt, w budżecie dzielnicy nie pojawiły się środki na budowę nowego domu kultury i obecnie ich nie ma. Zabiegamy o pozyskanie środków. Przekonujemy prezydenta i władze Warszawy, że budowa domu kultury w Ursusie powinna być jednym z priorytetowych zadań miasta. Jestem przekonany, że w 2020 roku rozpoczniemy tę inwestycję.

Gdzie ten nowy obiekt miałby się znajdować?

Na ul. Gierdziejewskiego, przy aktualnie istniejącym bazarze. Tam, gdzie był planowany. Ta działka w miejscowym planie zagospodarowania ma zapis o dopuszczeniu usług kultury. Trzeba tylko zaktualizować projekt z 2008 roku.

Słyszałem o pomysłach na lokalizację Centrum Kultury obok Urzędu Dzielnicy w miejscu dawnej stołówki zakładowej…

– Tam planujemy jeszcze w tej kadencji wybudować szpital jednodniowy. Uważam ideę powstawania obiektów jednodniowych za bardzo dobrą. Takie placówki spowodują znaczne odciążenie szpitali. Zapewne w nowym obiekcie znajdzie również miejsce przychodnia specjalistyczna, co znacznie poprawi mieszkańcom dostęp do lekarzy specjalistów. Chcielibyśmy przywrócić na terenie Ursusa nocną pomoc pediatryczną. Planujemy dzienny dom opieki dla seniorów z możliwością zajęć rehabilitacyjnych. Są już przewidziane na ten cel pomieszczenia obok przychodni Hipokrates na III piętrze.

Będziemy kontynuować budowę pierwszego w stolicy EKOparku. Wiosną chcemy ruszyć z budową Centrum Lokalnego na Osiedlu Niedźwiadek. Przed nami ostateczne ustalenia warunków z PKP, ponieważ w okolicy torów wchodzimy z inwestycją w ich strefę ochronną.

Czy w związku z powstaniem Centrum nie jest zagrożone istnienie bazarku przy ul. Wojciechowskiego?

– Ten bazarek jest bardzo dobrze zagospodarowany i absolutnie nie powinien być ruszany, ponieważ jest to miejsce tworzące naturalne centrum lokalne, które przyciąga mieszkańców.

Jakie są plany w stosunku do Kolekcji Ursus, będącej obecnie we władaniu Polskiego Holdingu Obronnego, ostatniej pamiątce po Zakładach Mechanicznych, wokół których Ursus się wybudował i rozwinął. Nie byłoby Ursusa bez fabryki. Czy bierze Pan pod uwagę możliwość stworzenia – na bazie Kolekcji i działającej prężnie w DK „Miś” Izby Pamięci – Muzeum Ursusa?

– Cały czas mamy w budżecie zabezpieczone środki, wynikające z wyceny, którą zrobił biegły i czekamy, aż PHO się zdecyduje. My nie upieramy się, żeby kupić. Może znalazłby się inny sposób, np. powierzenie. Wtedy chętnie kolekcję przejmiemy pod opiekę, będziemy ją konserwować i się nią zajmować. Rozmowy z PHO są konieczne.

Dla wielu środowisk w dzielnicy i tysięcy byłych pracowników i ich rodzin temat Kolekcji oraz idea Muzeum Ursusa jest bardzo ważny.

– Nie mamy formuły, która by zapewniała, że kolekcja będzie oglądana szerzej niż tylko przez mieszkańców dzielnicy. Nie wiem, czy nie powinniśmy iść w kierunku, żeby to był np. element Muzeum Techniki, z szerszym gronem odwiedzających, nawet z partycypowaniem dzielnicy w kosztach utrzymania.

W wielu miejscowościach, mających swoją historię, powstają muzea lokalne, a 125-letnia historia ZM Ursus na pewno znacznie wychodzi poza środowisko lokalne. Jest to historia polskiego przemysłu ciężkiego i polskiej myśli technicznej. Tworzy też tożsamość dzielnicy.

– To wymaga ogromnych nakładów finansowych. Jeżeli byśmy mieli kosztem muzeum zrezygnować z budowy ośrodka kultury czy szpitala, to ja jestem na nie. Muzeum jest inwestycją miasta, nie dzielnicy. Natomiast pomysł budowy muzeum na liście ogólnokrajowej plasowałby się gdzieś na dalekim miejscu. Być może skończy się tak, że holding przekaże komuś kolekcję. Dzisiaj współpracy holdingu z samorządem nie ma. Rozmowy musimy podjąć, ale musi być dobra wola z obu stron. Poza tym sam wykup to za mało. Trzeba mieć przygotowany plan i zabezpieczenie finansowe na przyszłość. My w tej chwili nie mamy gdzie ulokować kolekcji, potrzebujemy czasu.

Nie mówiliśmy jeszcze o sporcie. Wiem, że z tą dziedziną życia jest Pan związany. Co można w Ursusie poprawić? Czy jest wystarczająca oferta dla wszystkich grup wiekowych? Czy władze dzielnicy, a może stolicy, mogą pomóc klubowi piłkarskiemu KS Ursus, który w tym roku świętuje 90 lat istnienia?

– Mamy w zadaniach inwestycyjnych przykrycie kortów tenisowych. Wkrótce powinniśmy pozyskać środki na przykrycie „Orlika”, co pozwoli na korzystanie z niego przez cały rok. W sprawie KS Ursus uważam, że klub inwestuje dużo pieniędzy w drużynę seniorów, a ich oczekiwania nie powinny być zbyt wysokie.

Tak się dzieje w całej Polsce.

– To bądźmy pierwsi, którzy to zmienią. Sportu na poziomie III ligi nie należy traktować jako zawodowego. Nie powinno być tak, że miasto pokrywa wieloletnie koszty szkolenia, a jak młody człowiek zostanie powołany do reprezentacji klubu na poziomie IV-tej czy III-ciej ligi, to zamiast dać coś z siebie dla klubu – żąda stypendium albo pensji. Ten poziom rozgrywek nadal jest amatorski.

W klubie działa Akademia Piłkarska, skupiająca blisko 600 dzieci i młodzieży.

– Wspieranie młodzieży jest najważniejsze, ale nie można zaprzeczyć, że sukcesy seniorów są dla młodzieży zachętą. Zakres wsparcia dla zespołów seniorskich mamy bardzo ograniczony, natomiast dotacje, jakie kierujemy na szkolenie młodzieży pokrywają ok. 80% kosztów. Wkład rodziców to nie więcej niż dwadzieścia kilka procent. Mamy teraz odrobinę większe środki na dotacje dla klubów sportowych. Coraz bardziej realnych kształtów nabiera też ogólnomiejski program wsparcia klubów sportowych. Ja życzę klubowi, żeby dostał jak najwięcej, ale myślę, że oczekiwania przerastają realia.

Jak Pan ocenia samą ideę, jak również realizację budżetu partycypacyjnego, zwanego też obywatelskim?

– Jest to świetny pomysł edukacyjny, niepotrzebnie rozszerzany do projektów inwestycyjnych. Do dzielnicy trafiają często bardzo skomplikowane pomysły, które w wielu przypadkach mogą spotykać się z odmową, bo za krótki jest termin realizacji [projekt budżetu partycypacyjnego musi być zrealizowany w ciągu roku – przyp. red.]. Budżet partycypacyjny angażuje mieszkańców, wyzwala ich energię, ale też pokazuje z przyjaznej strony urząd. Mieszkaniec zgłasza swój pomysł, który w ciągu roku zostaje zrealizowany. Są problemy np. ze ścieżkami rowerowymi. Autor projektu ocenia, że realizacja będzie kosztowała 200 tys. zł, a już na etapie projektowania okazuje się, że ścieżka przechodzi np. przez drogi powiatowe, trzeba przebudować oświetlenie i z 200 robi się 400 tys. zł.

Sam pomysł budżetu musi ewoluować, bo będzie ubywało zainteresowanych. Uważam, że kwota maksymalna na jeden projekt powinna być ograniczona np. do 50 tys. zł i powinny być realizowane te projekty, które rozwiązują lokalne problemy, jak np. zainstalowanie paru ławek, postawienie latarni przed blokiem, koszy na śmieci, czy podobnych projektów bardzo poprawiających codzienne życie.

Jaką część w Pana decyzjach zajmują oczekiwania mieszkańców i w jaki sposób chce się Pan o tych oczekiwaniach dowiadywać? Jak wiele zadań ma Pan narzuconych „z góry”, z Ratusza lub przez Pana środowisko polityczne?

– Jeżeli chodzi o inwestycje, to opieramy się na twardych danych. Przybywa mieszkańców, to trzeba rozbudować bazę oświatową. Jeżeli przy różnych okazjach, na spotkaniach, mieszkańcy mówią, że mają utrudniony dostęp do specjalistów, to zabiegamy o to, żeby ci specjaliści się pojawili. Jeżeli widzimy, że zimą zajęte są wszystkie boiska na stadionie, nie można wynająć sali w szkole na zajęcia ogólnodostępne, to staramy się o pieniądze na przykrycie kolejnego boiska. Nie ma takiej sytuacji, w której Ratusz narzucałby nam jakąś konkretną inwestycję, na którą jest skłonny dać pieniądze. Jest odwrotnie.

W Radzie Dzielnicy Ursus są trzy ugrupowania – Koalicja Obywatelska, lokalne Stowarzyszenie Obywatelskie oraz Prawo i Sprawiedliwość. Wiadomo, że PiS ma inną koncepcję rozwoju państwa i inny podział priorytetów niż PO. Czy nie rodzi to problemów przy podejmowaniu decyzji?

– W Ursusie często radni ugrupowania opozycyjnego (PiS – przyp. red.), jeżeli wcześniej na komisji poparli jakiś projekt to często głosują za zaproponowanym przez nas budżetem. Nie wszędzie tak jest. A moją rolą jest przede wszystkim spełnianie oczekiwań wszystkich mieszkańców.

Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę, żeby za 5 lat większość mieszkańców Ursusa mogła podziękować Panu za pracę na rzecz dzielnicy.

Rozmawiał Jacek Sulewski

MS 3/2019, 28 lutego 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *