OŻARÓW MAZOWIECKI

Jak pan Paweł przydrożne kapliczki i krzyże ratować zaczął

Kapliczki i przydrożne krzyże są nieodłącznym elementem polskiego krajobrazu. W naszej tradycji ich obecność ma długą historię. Wznoszono je na początku i na końcu wsi, na rozstaju dróg, w lesie, na miedzy (wąskim pasie niezaoranej ziemi rozgraniczającej pola uprawne), zawieszano na przydrożnym drzewie. Różne też były powody ich pojawiania się.

Stawiano je z wdzięczności za otrzymane łaski, uratowanie życia, uchronienie od niszczących żywiołów czy zarazy, w podziękowaniu za wyleczenie z choroby, za szczęśliwy powrót. Były także wyrazem pokuty i zadośćuczynienia za popełnione czyny, wyrazem modlitwy za dusze zmarłych czy zamordowanych. Nie wszyscy fundatorzy i darczyńcy chcieli się ujawniać. Kapliczki i przydrożne krzyże, oprócz celu wotywnego i walorów estetycznych, są ważną informacją o historii danego terenu i społeczności go zamieszkującej, upamiętniają bowiem istotne wydarzenia z życia mieszkańców. Budowle te, najczęściej wykonywane przez miejscowych artystów, są pamiątką minionych czasów, świadkami historii, dziełami sztuki, są naszym dziedzictwem narodowym. Zmiany w krajobrazie – proces urbanizacji, zabudowywanie i lokalizacja nowych inwestycji w sąsiedztwie dróg, powodują zatarcie dawnego znaczenia kapliczki przydrożnej jako drogowskazu. Dziś często trudno ją zauważyć w sąsiedztwie domów, bloków, sklepów, latarni, słupów sygnalizacji świetlnej czy przydrożnych reklam. Stoją zapomniane, niszczeją, rozsypują się. Są na szczęście ludzie dobrej woli, których troska o te miejsca pamięci nie pozwala im zniknąć z krajobrazu polskiego. Jedną z takich osób jest mieszkaniec Ołtarzewa – pan Paweł Zdanowicz.


Paweł Zdanowicz i kapliczki z ożarowskiej gminy

Pan Paweł przez większość lat swojej pracy zawodowej związany był z budownictwem. Obecnie jest na emeryturze, ale jeszcze działa zawodowo – prowadzi nadzory budowlane. Był kierownikiem budowy, m.in. zakładów Polkolor, zajezdni trolejbusowej w Piasecznie, prowadził budowy budynków sakralnych m.in. Kościoła pw. Wniebowstąpienia Pańskiego przy Alei Komisji Edukacji Narodowej 101 na Ursynowie. Kiedy przeszedł na emeryturę, szukał czegoś, w co mógłby się zaangażować. I w pewnym momencie pojawiły się kapliczki. To był główny temat naszego spotkania w pewne ciepłe i słoneczne popołudnie. Umówiliśmy się w Ołtarzewie, przed jego rodzinnym domem. Po przywitaniu wsiedliśmy do samochodu i podczas ponad 2,5-godzinnej eskapady odwiedzaliśmy miejsca naznaczone działalnością mojego rozmówcy. Była to podróż szlakiem kapliczek połączona z rozmową. Jechaliśmy, zatrzymywaliśmy się, wysiadaliśmy, oglądaliśmy (fotografowałem głównie ja), a pan Paweł opowiadał. Zaczęliśmy od Ołtarzewa. – Tu się urodziłem, wychowałem. W miejscu, gdzie mieszkam, wcześniej stał dom pobudowany przez mojego dziadka, blisko był dom jego brata, dalej dom pradziadków. Teren należał do moich pradziadków od końca XIX wieku, ale dokładnej daty nie znam… Potem przez 28 lat mieszkałem na Ursynowie, a po przejściu na emeryturę wróciłem. Od powrotu minęło 15 lat.

Pomysł

Skąd pomysł, żeby zająć się kapliczkami? – Nie wiem skąd. Jakieś natchnienie, chyba „z góry”. Kiedy wróciłem do Ołtarzewa, jeździłem jeszcze na nadzór budowy kościoła Św. Rodziny na Zaciszu. Kiedy to się skończyło, i nie miałem innych zleceń, myślałem o jakimś zajęciu związanym z obiektami sakralnymi. Na spotkaniu grupy „Mężczyzn św. Józefa”, którą mamy tutaj przy parafii w Ołtarzewie, spotkałem młodszego kolegę, który mieszka w Myszczynie, i on pokazał mi tamtejszą kapliczkę. Kiedy ją zobaczyłem, w jakim jest stanie, to stwierdziłem – tak, to jest to, tym muszę się zająć. I zająłem się, trwa to już 4–5 lat. Robię to społecznie.

Opisywanie kapliczek

Kapliczka w Myszczynie była pierwszą odrestaurowaną? – Nie, wtedy nie udało się ruszyć z jej remontem. Jedynie została zabezpieczona – zrobiliśmy taki daszek (kolega, który mi tę kapliczkę wskazał, wybudował go z pomocą sąsiadów, ze swoich materiałów), żeby do czasu remontu się nie rozsypała. A ja odkrywałem kolejne i zacząłem je opisywać. Pisząc o konkretnej kapliczce staram się podać jej historię (jeśli to możliwe), napisać coś o jej architekturze, określić – co trzeba przy niej zrobić. Opisy miały pobudzić ludzi do tego, żeby tymi kapliczkami się zająć. Mówiąc „ludzi” miałem na myśli zarówno urzędników, sołtysów, jak i osoby prywatne, m.in. potomków budowniczych czy fundatorów, właścicieli posesji, przy której kapliczka stoi. Ja oferowałem wsparcie fachowe, co i jak zrobić, jakich użyć materiałów. Interesują mnie kapliczki i krzyże z terenu gminy.

Opisy zaczęły pojawiać się w czasopiśmie „Misericordia” Archidiecezjalnego Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie (wówczas miesięcznik, obecnie kwartalnik) i na stronie Wirtualnego Muzeum Ożarowa Mazowieckiego, w czym zasługa pani Grażyny Lipskiej-Zaremby i pana Rafała Zaremby – pomysłodawców i twórców WMOM. Paweł Zdanowicz poznał się z nimi w styczniu 2019 roku. – Bardzo często spotykałem ich w kościele w Ołtarzewie i Ożarowie, widywałem na wszelkich koncertach, uroczystościach. Są tacy charakterystyczni. Byłem ciekawy – kto to jest, ale nie miałem jak się z nimi skontaktować.

Spotkanie u Urszulanek

Okazją do poznania się było kolędowanie u sióstr Urszulanek. – Mieszkam przy ul. Zamojskiego, obok są siostry zakonne – Urszulanki. Mamy bardzo dobre relacje. Od 1932 roku prowadzą tutaj przedszkole, do którego kiedyś sam uczęszczałem, a teraz chodziły moje wnuki. Siostry zaprosiły mnie, wraz z żoną, na wieczór kolędowy. Zaproszeni zostali też pp. Zarembowie. Śpiewaliśmy kolędy, zaczęliśmy rozmawiać, i tak się zaczęło. Pan Paweł opowiedział im, że interesują go kapliczki, chciałby je odnowić, odremontować i szuka kontaktów na terenie gminy, żeby jak najwięcej tych kapliczek ocalić. Pani Grażyna przeprowadziła z p. Pawłem wywiad. Tekst został opublikowany w „Misericordii”, z którą małżeństwo Zarembów współpracowało, a ponieważ redakcja nie wzięła go na wyłączność, został przeniesiony na stronę już wtedy dziającego WMOM, a rozmówca w sposób naturalny rozpoczął z muzeum współpracę, która trwa do dziś. Na stronie z czasem pojawiła się nawet zakładka – KAPLICZKI. Do „Misericordii” o kapliczkach pisuje nadal.

Fachowy remont

– Od czego zaczyna Pan remont kapliczki? – Najpierw próbuję odnaleźć jej historię, docieram do ludzi, szukam starych zdjęć i najczęściej gdzieś coś znajduję. A same prace remontowe – trzeba zdjąć wszystkie farby i zobaczyć, co się pod nimi kryje. Jeśli odpada – wtedy usunąć. Rysy wystarczy zabezpieczyć specjalnymi środkami. Wyremontowane – trzeba co jakiś czas odnawiać.


Szlakiem kapliczek

Przystanek pierwszy – Umiastów

Jedziemy ulicą Umiastowską. Kapliczka, przy której zatrzymujemy się została uratowana przed całkowitym rozsypaniem się – oczyszczona i zabezpieczona tak, żeby się nie zawaliła. – Ktoś kiedyś obłożył ją płytkami klinkierowymi, które zaczęły odpadać. Jak obłupaliśmy ten klinkier, to okazało się, że pod nimi ukryte są fajne wzory – zdobienia, łuki, reliefy. Remont dopiero będzie. W tej chwili powstaje projekt ulicy Umiastowskiej, wg. którego stałaby w chodniku, więc będzie przeniesiona.

Naprzeciw szkoły w Umiastowie stoi inna, wyremontowana już kapliczka. – Skontaktowała się ze mną pani sołtys i pod moją wodzą zorganizowała wszystko. Powiedziałem, co, jak i z czego zrobić. Zakupiła materiały, jej mąż zrobił robotę, pokryli wszystkie koszty. Został wymieniony krzyż (stary zupełnie się rozsypywał), wykonano ogrodzenie (wcześniej była siatka), położono kostkę. Rok 1920 – to prawdopodobna data powstania tego krzyża. Pozostał odlany z betonu obelisk i figurka na krzyżu – oczyszczona i pomalowana.

Kolejny przystanek – Kręczki

Remont kapliczki w Kręczkach w całości sfinansowali ludzie, którzy się tu sprowadzili (pragną pozostać anonimowi). Ta, jak i inne, odrestaurowane pod okiem p. Pawła, mają tabliczki pamiątkowe. – Postanowiłem, że jak będziemy remontować, to zawsze zrobimy jakąś tabliczkę, żeby było wiadomo, kiedy robiono prace. Chodzi mi o to, by zachęcić ludzi do takich akcji, niekoniecznie z moim udziałem. Figurka Matki Bożej z kapliczki przydworskiej w Kręczkach została odrestaurowana przez moją sąsiadkę – konserwatora zabytków. Nie wiadomo, kiedy kapliczka została zbudowana. Figurka prawdopodobnie pochodzi z lat 40 lub 50 ubiegłego wieku.

Tam, gdzie się zaczęło – Myszczyn

Kapliczki w Myszczynie przy pierwszym podejściu nie udało się odnowić, ale wszystko jest na dobrej drodze. – Bardzo mi na tym zależy. To budowla z roku 1899 r. z pięknym hasłem na metalowej tablicy „BOŻE RATUJ NAS – dobrowolna ofiara włościan wsi Myszczyn”. Zafascynował mnie ten napis i jej architektura. Udało się odnaleźć stare zdjęcie, dzięki czemu wiemy jak wyglądała. Na podstawie zachowanych kształtów zrobiłem rysunki i nowy projekt, który pozwoli na odtworzenie całości – wszystkich obramowań, parapecików. Opracowałem materiał techniczny, projekt i zgłosiłem w gminie. Ogłoszono konkurs ofert na wykonanie remontu, wybrano wykonawcę. Remont rozpoczął się w połowie lipca i do końca października ma zostać ukończony. Oprócz Myszczyna wyremontowania wymaga również kapliczka Chrystusa Frasobliwego w Pilaszkowie (w tutejszym parku znajduje się, chyba jedyny w Polsce, pomnik gen. J.H. Dąbrowskiego – tutaj, w 1794 r. , otrzymał, na rozkaz naczelnika powstania – Tadeusza Kościuszki, szlify generalskie). – Złożyłem raport do burmistrza, w którym wymieniłem 5 kapliczek do wyremontowania w trybie pilnym. Tu jest potrzebna pomoc gminy, fundusze na remonty. Zaczęto od Myszczyna.

W Józefowie

Przejeżdżamy przez tory kolejowe w Płochocinie i docieramy do budynków byłej cukrowni w Józefowie, Przy niej kolejna kapliczka – figura Chrystusa wyrzeźbiona przez prof. Bolesława Syrewicza – kierownika pracowni rzeźby na Zamku Królewskim w czasie zaborów. Jest on autorem m.in. popiersia Chopina (1872 r.) znajdującego się w hallu głównym Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Odlew rzeźby trafił w 1999 roku do paryskiego Ogrodu Luksemburskiego. Jego dłuta jest też wiele pomników na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Podpis profesora, z datą 1890, został odkryty podczas remontu, po zdjęciu farby z cokołu. – W czasie mojej działalności ta kapliczka została wyremontowana jako pierwsza. Radna z Płochocina postanowiła zająć się jej remontem, burmistrz Ożarowa dał jej kontakt do mnie, a ja poprowadziłem całość, znalazłem wykonawców. Oczyszczono całość z mchu i chaszczy, ułożono kostkę, przyklejono ułamany przez gałąź palec (został przechowany), całość wzmocniono i zabezpieczono odpowiednimi środkami. Wyremontowane zostało stare ogrodzenie.

Przez Gołaszew do Ołtarzewa

Przedostatnim przystankiem jest Gołaszew z ukrytą między drzewami zabytkową kapliczką z II połowy XIX wieku. Ciekawostka: w pobliskim dworku kręcone były zdjęcia do serialu „Blondynka”. I wracamy do Ołtarzewa. Na ul. Zamojskiego stoi kapliczka wyremontowana dzięki mieszkańcom. Pieniądze zebrane na remont starczyły jeszcze na zakup i nasadzenie kwiatów. – Podczas prac odkryto datę jej budowy, mogło się to wydarzyć od 1860 do 1889 r. Wyglądała inaczej. Odkryte warstwy tej kapliczki zostawiliśmy za szkłem. „Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu” to oryginalna płaskorzeźba, która zawsze w tej kapliczce była. Ktoś ją pomalował na złoto, za moich czasów była srebrna. Odbywały się tutaj nabożeństwa majowe prowadzone przez księży misjonarzy.

Żegnam się z panem Pawłem: – Bez dobrej woli ludzi, trudno jest cokolwiek zrobić.

Ta kapliczka, jak i pozostałe, które podczas naszej eskapady odwiedziliśmy, są szczegółowo opisane na stronie WMOM.


Tekst i zdjęcia: Wojciech Grzesik

MS 15/2021, 9 września 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *