Wirtualne muzeum
Ożarów Mazowiecki: miasto w Polsce, w województwie mazowieckim, w powiecie warszawskim zachodnim, w aglomeracji warszawskiej, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Ożarów Mazowiecki i powiatu. Miasto położone jest na Równinie Łowicko-Błońskiej nad Kanałem Ożarowskim – to przeczytamy, jeśli sięgniemy do Wikipedii. Prawa miejskie uzyskało 1 stycznia 1967 r. – od tego czasu jest Ożarowem Mazowieckim, wcześniej, do 31 grudnia 1966, nosiło nazwę Ożarów-Franciszków.
Wirtualne Muzeum Ożarów Mazowiecki (WMOM) – to strona internetowa, której pomysłodawcami i twórcami są państwo Grażyna Lipska-Zaremba i Rafał Zaremba. O drodze do pomysłu i nie tylko, początkach, największych satysfakcjach, odpowiedzialności i planach – rozmawialiśmy przy kawie, w niedzielę, pierwszego dnia kalendarzowej wiosny…
Nowe miejsce
Pani Grażyna i pan Rafał są mieszkańcami Ożarowa od 22 lat, a przenieśli się tu z Warszawy. Weszli w środowisko dla nich obce, nie mieli tu rodziny ani znajomych. Postanowili więc poznać i miejsce i ludzi.
Droga
– Mieszkając tutaj – opowiada pani Grażyna – było nam przykro, że miasto opisane jest w Wikipedii jako miejsce znane z Fabryki Kabli, bossa mafii pruszkowskiej – „Pershinga” i Janusza Kusocińskiego – lekkoatlety, mistrza olimpijskiego z 1932 r., który wychowywał się w pobliskim Ołtarzewie. Czy tylko? Trochę potrwało zanim pierwsze znajomości z ludźmi zostały pozawierane. Mamy nastawienie prospołeczne, zaczęliśmy jeździć na pielgrzymki z tutejszego sanktuarium – i pierwsze kontakty zostały nawiązane. Po pielgrzymkach był zwyczaj spotykania się na „herbatkach” w salce, opowiadaliśmy, co się komu podobało, rozmawialiśmy, a efektem tych spotkań było zaproszenie nas do reaktywowanej gazetki „Misericordia”, która wychodziła jako miesięcznik tutejszego Archidiecezjalnego Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Była to gazetka parafialna, ale taka niestandardowa – poza statystykami poruszano też inne tematy. Kiedy pojawiłam się w redakcji, zaproponowałam nowe cykle wydawnicze: Ożarów dawniej i dziś, Obok nas (ludzie, miejsca, wydarzenia i problemy), Skojarzenia, Rzecz o patriotyzmie. Moim celem było, żeby ludzie znali miejsce, w którym przyszło im żyć i żeby byli z niego dumni. Społeczna praca przy tworzeniu gazety trwała 12 lat i zakończyła się w grudniu ubiegłego roku, wtedy wyszedł ostatni numer z naszym udziałem. Gazeta zmieniła formułę i zdecydowaliśmy o rozstaniu.
Pierwszy etap – Misericordia
Współpraca z „Misericordią” była pierwszym etapem na drodze do utworzenia WMOM. Pan Rafał: – Sami określaliśmy tematy o których chcieliśmy pisać, szukaliśmy osób, które by pisały razem z nami, zamieszczaliśmy to. Te poszukiwania osób i tematów otworzyły im szereg okien do niezwykle ciekawych historii rodzin i miejsc. – Część znajdowała miejsce w gazecie, ale widać było, że nie mieściła się w jej ramach i np. historię jakieś rodziny rozkładaliśmy na 4 kolejne numery, bo inaczej się nie dało. Rozpoczęliśmy także robienie wywiadów – pierwszy był z burmistrzem Ożarowa – p. Pawłem Kanclerzem, kolejny z p. Andrzejem Bartkowskim – współwłaścicielem hotelu i centrum konferencyjnego „Mazurkas”…
Etap drugi – Scena Ołtarzew
– Kiedy u Pallotynów w Ołtarzewie, w podziemiach kościoła, odremontowano i otwarto salę teatralną – zostaliśmy zaproszeni do rady programowej. Scena, na której m.in. klerycy wystawiali co roku Misterium Męki Pańskiej, jest teraz b. profesjonalnym miejscem, z widownią na 300 osób (z dostawkami 350), salą kinowo-konferencyjną, dwiema garderobami, kawiarenką – wszystko pod kościołem. Ze Sceną Ołtarzew byliśmy związani przez 1,5 roku. Było mnóstwo pomysłów – organizowaliśmy koncerty, cykle filmowe, fotografowaliśmy, pisaliśmy, prowadziliśmy stronę internetową.
Kolejne historie – narodziny pomysłu
– Przybywało nowych kontaktów. Zaczęliśmy być rozpoznawani. Przynoszono nam historie o tutejszych ludziach i miejscach, np.: – Tu była taka lekarka z Wilna, pracowała w Kablu, dr Rukoyżo, może byście o niej napisali? – A jak miała na imię? – nikt nie wiedział. – Był fotograf – jedyny w Ożarowie, wszyscy robiliśmy u niego zdjęcia, nazywał się Pałucha”. – A imię ? – … – W kamienicy, gdzie teraz jest „Ryż&Fish” była apteka… – i robiło się tego coraz więcej.
– Poznaliśmy dwie starsze osoby – z rocznika 1930, i od nich dużo się dowiedzieliśmy. Materiałów mieliśmy coraz więcej, szkoda byłoby je odłożyć, i powoli dojrzewał w nas pomysł, żeby stworzyć coś w rodzaju wirtualnego muzeum. Wtedy przejrzałam Internet, żeby zobaczyć, jak to robią inni. Okazało się, że tych muzeów jest sporo – blisko nas m.in.: Łomianki, Konstancin, „Pruskoviana” w Muzeum Dulag 121. Ale też widać było, że niektóre projekty realizowano dopóki były środki. Dało się też zauważyć, że oprawa wizualna jest taka nobliwa – szarości, beże. Chcieliśmy czegoś żywszego, mocniej działającego od strony zmysłów. Pomysł, struktura, nazwa, logo – to nasze dzieło. Na początek wykorzystaliśmy, to, co się nadawało, z „Misericordii”. Innym odbiorcą był czytelnik gazety – najczęściej to osoby starsze, niekoniecznie mające dostęp do Internetu. Jeśli to, co było publikowane w gazecie, pojawi się na stronie muzeum – dotrze do zupełnie innej grupy docelowej. Pierwsze wpisy pojawiły się równo 2 lata temu – 21 marca 2019 r. (statystyki uruchomiliśmy 1 kwietnia). Jeden z pierwszych był o ożarowskiej stulatce, pani Mariannie Żurawińskiej. Nie znaliśmy jej, ale pamiętamy maleńki domek otoczony krzewami bzu. Z tyłu pole – orane i uprawiane, później już nie uprawiane…
Trzeci etap – świetlica osiedlowa
– Ale zanim strona muzeum powstała – zaangażowaliśmy się w świetlicę osiedlową, obok nas, w bloku przy ul. Floriana. Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Głównie przychodziły starsze osoby. Przygotowywaliśmy krótkie, półgodzinne programy słowno-muzyczne, zawsze mieliśmy określony temat. Wszyscy byli zasłuchani, zapadała cisza, jak makiem zasiał – to było coś nieprawdopodobnego…
Ludzie ze świetlicy dali nam pierwsze zdjęcia, które obrazowały, jak zmieniał się Ożarów na przestrzeni lat. Wykorzystywałam je podczas spotkań z dziećmi w przedszkolach, o które zostałam poproszona, np. na 100-lecie odzyskania niepodległości – bardzo mi pomagały, bo pokazywały rejon, gdzie było przedszkole, ale ileś lat wcześniej, i to dzieciom się bardzo podobało. Zdjęcia te jako jedne z pierwszych trafiły na utworzoną stronę Wirtualnego Muzeum. Ilustrowały, jak wyglądał dawny Ożarów i konfrontowały to z wyglądem współczesnym tych miejsc, opowiadając jednocześnie historię. Strony nie promowaliśmy w żaden specjalny sposób, wieści rozchodziły się pocztą pantoflową.
Pan Paweł Zdanowicz
Czy sami wynajdują tematy? – Tematy pojawiają się jak przysłowiowe „grzyby po deszczu”, ale ich opracowywanie czasem jest dla nas problematyczne, ponieważ nie jesteśmy stąd, nie mamy tutaj rodzin. I wtedy pojawił się pan Paweł Zdanowicz, którego poznaliśmy w styczniu 2019 roku na sąsiedzkim kolędowaniu u sióstr Urszulanek, prowadzących w Ołtarzewie od 1932 roku przedszkole. Paweł Zdanowicz w Ołtarzewie (obecnie dzielnica Ożarowa)się urodził, tu mieszkali jego rodzice, dziadkowie. Mieszkał w Ołtarzewie, potem przez 30 lat na Ursynowie (budował kościół), a po przejściu na emeryturę wrócił do Ołtarzewa. Już w maju przeprowadziłam z nim wywiad na temat renowacji okolicznych kapliczek, w co był i jest mocno zaangażowany. Tekst został opublikowany w „Misericordii”, a ponieważ redakcja nie wzięła go na wyłączność, przenieśliśmy go na stronę WMOM, z czasem zrobiliśmy nawet zakładkę – „Kapliczki” w zbiorze „Miejsca”. Pan Paweł, który w sposób naturalny do nas dołączył, ujawnił żyłkę detektywa. Jest bardzo otwarty, umie nawiązywać kontakty z ludźmi, wykorzystuje swoje rodzinne informacje i koligacje, szkolne znajomości. Przeprowadził wiele „ożarowskich” śledztw. Dzięki niemu mamy opisaną ulicę Kolejową wraz z dworcem i kilkoma kamienicami, mamy informacje o pierwszej aptece w Ożarowie, która była jednocześnie jedyną apteką od Warszawy do Błonia. Hipolit Bujalski, mając odpowiednie papiery, w 1930 r. dostał koncesję na aptekę, która przetrwała do lat 50-tych, później była upaństwowiona i trwała jeszcze wiele lat. Obecnie w tym miejscu, przy ul. Poznańskiej, mieści się lokal „Ryż&Fish”.
Te zebrane historie to jak czytanie książek. Poszukiwania, rozmowy z ludźmi, szukanie potwierdzenia w Internecie opowieści i informacji, to jest czasochłonne, ale wciąga. WMOM obejmuje swoim zasięgiem miasto i gminę Ożarów oraz gminy sąsiednie – granice są bardzo umowne, nie sztywne.
Satysfakcje
– Doświadczamy sytuacji, które pokazują, że warto tę pracę wykonywać. Na adres podany na stronie przychodzi mail: „Czytam właśnie historię mojej rodziny, przedstawiam losy jej członków nie opisane na stronie Muzeum […] zapraszam…”. Inny mail przysłany z Francji: „Jestem wnuczką Wiktora Pejkowicza, mam zdjęcia, dokumenty o moich dziadkach, o moich rodzicach, którzy mieszkali w Ożarowie, chętnie przekażę”… Satysfakcję dały nam teksty o pierwszej aptece, pierwszym fotografie, pierwszym organiście – Kietzmannie, żołnierzu – legioniście Stefanie Orłowskim i jego żonie Marii – malarce.
Odpowiedzialność
– Strona zaczęła być traktowana jako źródło wiedzy, mamy więc świadomość odpowiedzialności, jaka na nas spoczywa, odnośnie rzetelności wpisów. Zwróciła się do nas Pracownia Słowników Biograficznych Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk o zgodę na biogramy dwóch osób opisanych w Wirtualnym Muzeum w przygotowywanym Słowniku Biograficznym Wielkopolski Południowo-Wschodniej Ziemi Kaliskiej. Jakiś czas temu napisaliśmy o figurze Matki Bożej, którą każdy widzi, jak jedzie pociągiem od strony Warszawy – że została ufundowana w 1927 r. przez rodzinę Ambrożewiczów, i zamieściliśmy, wraz ze znalezioną w Internecie historią tej rodziny. Okazało się, że to nie ta rodzina, że żyją jej potomkowie. Skontaktował się z nami pan, który nie nosi tego nazwiska, bo wszyscy mężczyźni zginęli w pierwszych dniach powstania warszawskiego jako cywilne ofiary i zostały tylko kobiety i dzieci. Dzięki niemu mamy historię tej figury, opisał dla nas też historię swojej rodziny. Korygujemy zamieszczone wcześniej wiadomości.
Artefakty
– Postanowiliśmy, że nie będziemy zbierać artefaktów. Zdjęcia i dokumenty skanujemy lub robimy kopię i oddajemy. Dla tych, którzy je nam udostępniają, najczęściej rodzin, mają wartość historyczną czy emocjonalną, trudno by było zabierać im taką pamiątkę rodzinną. Zawsze ustalamy – czyją są własnością i jak je podpisać.
Statystyki
– WMOM funkcjonuje jako strona internetowa, naszą działalność postrzegamy jako pracę społeczną na rzecz środowiska, w którym mieszkamy i żyjemy. Mamy profil na Facebooku, który służy nam do zapowiadania publikacji na stronie, dostajemy polubienia, m.in. od burmistrza. Analizujemy – kto wchodzi na stronę, kto daje polubienia. Możemy wejść na profile osób, które dały polubienia strony – w tej chwili jest ich ok. 460, dominuje przedział wiekowy 30–45 lat. Do Ożarowa wprowadziło się mnóstwo nowych osób, znaczy, że ci, którzy tu przyjechali, też to czytają. Od 1 kwietnia 2019 r. prowadzimy statystyki wejść na stronę: jakie frazy były wyszukiwane, z jakich miejsc ludzie wchodzili (z naszego newslettera, czy z innych źródeł), ile było odczytów (w dniu rozmowy, 21marca, weszło 97 osób, które odczytały 127 stron), ile osób czytało poszczególne teksty. Pozwala nam to zobaczyć, na ile jakiś wpis jest interesujący.
Plany
– Pracujemy w 3-osobowym składzie. Komunikujemy się na bieżąco – telefonicznie, mailem, wzajemnie się inspirujemy i cieszymy z dokonanych odkryć. W najbliższym czasie będziemy kontynuowali historie ulic i kapliczek. Chcemy opisać historię śpiewaczki operowej – p. Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej, która tu mieszkała – mamy trochę materiałów, ale jeszcze zbieramy. O sędzi Sądu Karnego w Warszawie, bardzo barwnej postaci – p. Dorocie Eustratonowicz-Szamowskiej z zasłużonej dla Polski rodziny Handelssmanów, o rodzinie Wiktora Pejkowicza.
Staramy się też wciągać do współpracy inne osoby, żeby opracowywały i publikowały, nie jesteśmy hermetyczną ekipą. Włączył się m.in. poprzedni burmistrz – p. Kazimierz Stachurski – napisał m.in. o wizycie złotej medalistki olimpijskiej – Stanisławy Walasiewiczówny w świetlicy w Parku Ołtarzewskim, zamieściliśmy tekst potomka rodziny Ambrożewiczów – p. Jerzego Rożeckiego, historię rodziny Dziewulskich opisała Alicja Dziewulska-Musiał. Staramy się pomagać w opracowaniu tekstu.
Zachęcamy do współpracy: https://wmom.pl/
Wojciech Grzesik
MS 5/2021, 1 kwietnia 2021