W dwa ognie o muzyce – spotkanie autorskie z Rafałem Księżykiem
W Bibliotece Publicznej w Ursusie zainaugurowano na początku tego roku cykl spotkań, których osią spinającą jest muzyka. Dwóch pracowników biblioteki – Kamil Dąbrowski i Michał Gliszczyński, którzy sami są pasjonatami muzyki, postanowiło zapraszać autorów książek opisujących: własne doświadczenia okołomuzyczne – pierwszy z zaproszonych gości: Jarosław Szubrycht – „Skóra i ćwieki na wieki. Moja historia metalu”, fascynacje konkretnym wykonawcą – Mateusz Żyła: Roman Kostrzewski i zespół KAT (dwie książki) czy zjawisko, które zapisało się trwale w historii muzyki – Piotr Jagielski: „Grunge. Bękarty z Seattle”. Te trzy spotkania udało się zorganizować przed wakacjami. Plany były szersze, ale więcej się nie udało, co nie zniechęciło pomysłodawców. Jeszcze przed wakacjami znane były terminy i goście kolejnych spotkań.
Rafał Księżyk
W drugą środę października odbyło się pierwsze z nich. Gościem był Rafał Księżyk – redaktor, dziennikarz i krytyk muzyczny, pasjonat muzyki alternatywnej. Pisywał do magazynów „Brum”, „Plastik”, „Machina”, „Jazz Forum” czy „Antena Krzyku”. Jest współautorem wywiadów – rzek z ważnymi i wyrazistymi postaciami polskiej sceny muzycznej, począwszy od uznanego w świecie muzyka jazzowego – Tomasza Stańki, przez Roberta Brylewskiego, Ryszarda Tymona Tymańskiego, Kazika Staszewskiego, Marcina Świetlickiego po Muńka Staszczyka. Jest także autorem książek: „23 cięcia dla Williama S. Burroughsa”, „Wywracanie kultury. O dandysach, hipsterach i mutantach”, „Dzika rzecz. Polska muzyka i transformacja 1989–1993” oraz wydanej w ubiegłym roku – „Śnialnia. Śląski underground”.
Dwie ostatnie pozycje zdominowały dużą część spotkania. Najpierw autor opowiedział o zjawisku „Śnialni, czyli miejscu w którym się śni” – klimacie, w jakim powstała w latach 60-tych XX wieku, miejscu i osobach, które przewijały się przez Pracownię na Piastowskiej. Pojawiały się takie nazwiska jak Andrzej Urbanowicz, Henryk Waniek, Henryk M. Górecki czy Zdzisław Beksiński.


Transformacja i pieniądze
„Dzika rzecz” natomiast to pozycja bardziej współczesna, opisująca klimat okresu przemian ustrojowych w Polsce i zmiany temu towarzyszące, kulturowe i mentalne, na co duży wpływ miały pieniądze. Książka może być bliższa czytelnikom ze względu na omawiane tam zjawiska oraz wykonawców z pogranicza muzycznego podziemia, głównie punk rocka. Wspominano kluby, które wtedy powstawały, a których w zdecydowanej większości już nie ma – Piekarnia, Filtry, CDQ, w tym symbol tej epoki – klub Fugazi.
– Młodzi ludzie wymyślili sobie idealny klub, w którym codziennie odbywałby się koncert. Jak dla stolicy europejskiego kraju, wydawałoby się – żadne wygórowane marzenie, ale teraz nie ma w Warszawie takich klubów. A wtedy przez ponad rok, w sali nieistniejącego już wtedy kina W–Z, które padło ofiarą transformacji po pojawieniu się wypożyczalni kaset video, funkcjonował klub, który był nie tylko miejscem, gdzie przychodzą ludzie, by posłuchać muzyki, ale też punktem wymiany informacji i pomysłów dla branży.
Trafił tam, na koncert zespołu Houk, przebywający wtedy w Warszawie fiński reżyser i scenarzysta Mika Kaurismäki.
– Zobaczył muzyków i zachwycił się nimi. Potem zespół zrobił muzykę do jego filmu – „Ostatnia granica” i zagrał koncerty w Finlandii. Był taki moment, że zespół był bardzo bliski europejskiej kariery, pokazywano go w MTV. W tamtych czasach rzadko zdarzało się polskim zespołom, że ich muzyka trafiała w to, co było wtedy modne, gorące i świeże. Charyzmatyczni instrumentaliści, zafascynowanie garażową muzyką lat 60-tych, wraz z boomem na grunge. Niestety, zespół miał też mroczny bagaż – narkotyki. A gwoździem do trumny był amatorski management i zorganizowany wyjazd do USA, na którym chciano przyoszczędzić, co skończyło się „wilczymi biletami” w paszportach. Pod koniec lat 80-tych była fajna energia, tyle kreatywnych rzeczy ludzie potrafili zorganizować, działała oddolna inicjatywa. Po przemianie ustrojowej, dla ludzi czasów transformacji wolność została utożsamiona z wolnością do zarabiania pieniędzy. Wychodziła chciwość, która jest jedną z najgorszych plag ludzkości.
Radio
– Pamiętam początki radia Eska, kiedy przychodzili ludzie z płytami i mieli swoje audycje. Potem pojawił się biznes, formatowanie, badania za grubą kasę, czego ludzie chcą słuchać, playlisty zamiast dziennikarzy muzycznych.
Rafał Księżyk prowadził też audycje w radio. W Rozgłośni Harcerskiej i Radiostacji prezentował polskich wykonawców z szeroko pojętej kultury alternatywnej. Kto pamięta dzisiaj np. zespół Ssaki?
Studio Złota Skała
Pierwsza płyta zespołu Houk – nagrana została w Studiu Złota Skała Roberta Brylewskiego, ważnym i istotnym miejscu dla alternatywnej muzyki. Powstało dzięki Marcinowi Millerowi – Polakowi, który w latach 60-tych wyjechał do Londynu i tam został.
– Z tego, co opowiadał, to impulsem dla niego był swingujący Londyn i cała masa garażowych brytyjskich zespołów, które potem zniknęły. On to chłonął, a kiedy ustabilizował się i zaczął być rozchwytywanym rzemieślnikiem, zajmującym się renowacją mebli i materiałowych tapet, zatęsknił za rockową rewolucją. Znalazł w Polsce, na scenie punkowo-reggae’owej związanej z klubem Hybrydy i zespołem Izrael. Zakupił bezinteresownie muzykom sprzęt do studia. Pod koniec lat 80-tych kupił ziemię w Stanclewie, na granicy Warmii i Mazur, gdzie przenieśli się muzycy i studio Złota Skała. Tam powstała „Legenda” zespołu Armia, symbol tego, że można zrobić światową płytę w kręgu przyjaciół, na wsi, na własnych warunkach i prawach. Robert Brylewski miał pomysł na zrobienie tam Ośrodka Spokojnej Starości dla Muzyków. On sam tego nie doczekał (zmarł w 2017 r.), a obecnie nic na to nie wskazuje.
William S. Burroughs
Tematem rozmowy były też fascynacje literackie gościa, do których należy osoba i twórczość Williama S. Burroughsa.
– Bardziej interesował mnie jako myśliciel niż jako pisarz. Miał nieprawdopodobne podejście do świata, któremu przyglądał się jak kosmita. Można powiedzieć, że był obsesjonatem kontroli – od tej ze strony państwa, po kontrolę chemii mózgu. Był inteligentnym, dowcipnym, sarkastycznym rozmówcą. Jest 800-stronicowa księga z wywiadami, wydana prze wydawnictwo nowojorskie, niestety nieprzetłumaczona na język polski. Gorąco polecam, wywiady są bardzo różne. Od poważnych gazet literackich, kończąc na rozmowach dla zinów punkowych. Był ważną postacią dla kultury bitników, kultury industrialnej i muzyki postpunkowej. Jego intelektualny niepokój, połączony z wyniszczaniem siebie za pomocą różnych substancji, jest mieszanką, która odświeża widzenie. Poszedł najdalej, jak tylko można, Był przy tym na tyle kompetentny intelektualnie, że potrafił to opisać, dla tych, którzy w ten sposób nie pójdą. Doceniam, jaką wiedzę można z tego wynieść, ale żeby mi to imponowało i pociągało – nie.
Wywiad – rzeka
Pierwszym z wywiadów – rzek była, wydana w 2010 r. przez Wydawnictwo Literackie, „Autobiografia. Desperado”. Rozmówcą Rafał Księżyka był Tomasz Stańko. Jak udało się namówić Go na wspomnienia?
– Robiłem z Nim kiedyś wywiad dla „Machiny”. Porozmawialiśmy, a przy okazji kolejnej płyty artysty zadzwoniłem do Jego córki, która była menedżerką ojca, by umówić się na rozmowę – „Super, tata na pewno się ucieszy, powiedział, że z Tobą był najlepszy wywiad i chętnie się spotka”. Od nich poszedł taki impuls i wtedy zaproponowałem książkę. Bałem się trochę, bo Stańko kupił sobie wtedy mieszkanie w Nowym Jorku, i wyobrażałem sobie, że przeniesie się tam na stałe, żeby działać. Ale jemu się nie chciało. Tu w Polsce miał też dobrze.
Księżyk myśli jeszcze o 2 artystach, z którymi chciałby stworzyć książki – Katarzynie Nosowskiej i Lechu Janerce, ale dotychczasowe podejścia zakończyły się niepowodzeniem. Będzie jeszcze próbował, czuje, że bliżej mu do Janerki. Próbował też z jazzmanem – Zbigniewem Namysłowskim, ale na rozmowie rozpoznawczej się zakończyło.
Rozmowy, rozmowy
Spotkanie, trwające blisko trzy godziny, na koniec przerodziło się w żywiołową rozmowę autora z czytelnikami, był też czas na podpisywanie książek i wspólne zdjęcia. Dotychczasowe spotkania muzyczne odbywały się w Oddziale „Czechowice”, przy ul. Plutonu Torpedy. Październikowe – w Filii „Niedźwiadek”, przy ul. Keniga. Pojawił się też tytuł cyklu – „W dwa ognie o muzyce”.
Kolejne spotkanie z cyklu „W dwa ognie o muzyce” odbędzie się w środę, 6 listopada. Gościem będzie współzałożyciel, autor tekstów i perkusista zespołu Dezerter – Krzysztof Grabowski, a pretekstem – wydana w tym roku książka „Przyjeżdżajcie, będzie super”.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Grzesik
MS 9/2024, 31 października 2024