URSUS

Ursus kolebka polskiego przemysłu ciągnikowego

Rozmawiam z Redakcją „Mocnych Stron” w szczególnej chwili w historii polskiego przemysłu ciągnikowego, mianowicie po sprzedaży za 74 mln zł przedsiębiorstwa Ursus S.A. w upadłości. Podpisanie umowy z nabywcą jest planowane na początek przyszłego roku. Powyższa sytuacja jest nieco podobna do końca historii Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu. Sprzedaż całych fabryk i marek w przemyśle samochodowym nie jest niczym nadzwyczajnym, ale wszyscy wolelibyśmy, aby polski przemysł, w tym ciągnikowy, którego wizytówką był Ursus, rozwijał się i nadążał za światową konkurencją. Pojedyncze pojazdy, mogłyby zasilić zbiory muzealne dokumentując ponad wiekowe tradycje fabryki.

Na wstępie kilka słów o historii kolekcji „Muzeum Ursusa” i dotychczasowych działaniach podejmowanych przez Narodowe Muzeum Techniki z jej ochroną i udostępnieniem. Muzeum otrzymało kolekcję dzięki uprzejmości i „wrażliwości technicznej” osób podejmujących decyzję w tej sprawie w Polskim Holdingu Obronnym, który był jej właścicielem. Istniały alternatywne wersje przyszłości tego muzealnego zbioru. Jedna z nich zakładała, że zostanie ona zakupiona przez władze Warszawy, druga, że znajdzie się około 300 km od Ursusa i potencjalnie najgorsza, że może zostać rozproszona.

Pierwszy i ostatni z tych pomysłów się nie zmaterializował. Osobiście byłem przeciwnikiem drugiego rozwiązania i orędownikiem pozyskania kolekcji do zbiorów NMT oraz udostępnienia jej w Ursusie. Do tej pory udało się zrealizować tylko połowę tego pomysłu. Muzealne ciągniki, silniki, zespoły napędowe oraz archiwalia i inne pamiątki trafiły do NMT. Największe i niezwykle cenne obiekty, gdyż dokumentujące przedwojenną produkcję zakładu są udostępnione zwiedzającym w Oddziale zamiejscowym NMT w Chlewiskach, a Sokół 1000 z zachowaną na przednim błotniku, choć ahistoryczną, mosiężną tabliczką z napisem „URSUS” na wystawie poświęconej historii transportu w siedzibie głównej Muzeum w Pałacu Kultury i Nauki.

Równolegle z pozyskaniem kolekcji trwały poszukiwania optymalnego miejsca na udostępnienie eksponatów. Braliśmy pod uwagę dwie lokalizacje w Ursusie. Pierwsza to była komenda Milicji Obywatelskiej przy ul. Powstańców Warszawy. Druga to nieruchomości, na której stoi budynek modelarni i odlewnia aluminium. Oceniając potencjalną przydatność na potrzeby budowy muzeum braliśmy pod uwagę lokalizację, wielkość działki dającą szansę na rozwój wystaw wraz z rozbudową kolekcji, stan budynków, wartość historyczną, możliwość organizacji pokazów dynamicznych, możliwości parkingowe i oczywiście, stan własnościowy.

Pierwsza propozycja nie spełniała wielu z przyjętych kryteriów. Druga łączyła w sobie szansę budowy dobrej wystawy opartej o kolekcję maszyn i pamiątek, ale pozwalającej na rozbudowę o inne warstwy, np. miastotwórczy charakter fabryki, wydarzenia okresu II wojny światowej, wydarzenia Czerwca’76 i przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Przywołany kompleks budynków był świadkiem tych wydarzeń i również z tego powodu w mojej ocenie był i jest w dalszym ciągu najlepszą lokalizacją dla Muzeum. Jego wartość została ostatecznie potwierdzona wpisem do rejestru zabytków. Na szczęście nie podzielił losu odlewni żeliwa, którą wyburzono prawie w całości, mimo że również była uczestnikiem historii Czechowic, a następnie Ursusa. Gdyby udało się wtedy doprowadzić ten pomysł do końca, choć z wielu powodów okazało się to wtedy niemożliwe, należało się liczyć z wieloletnim procesem inwestycyjnym, który umożliwiłby adaptację miejsca na cele muzealne. W związku z tym szukaliśmy wariantu pośredniego. Mianowicie, przestrzeni ekspozycyjnej na około 10 lat. Pomysł łączył w sobie możliwość szybkiego zaprezentowania zbiorów w Ursusie oraz dawał czas na prowadzenie działań mających na celu pozyskanie praw do nieruchomości i realizację w drugim etapie prac dostosowawczych i budowy wystaw wraz zapleczem pozwalającym m.in. na prowadzenie prac konserwatorskich przy kolekcji. Rozmowy z inwestorem wznoszącym hale przy ul. Kompanii AK „Goplana” doprowadziły do powstania wielu rozwiązań spełniających muzealne potrzeby. Mianowicie: we wnętrzu hali zaplanowano przestrzeń ekspozycyjną, salę prelekcyjną oraz zaplecze sanitarne, a na zewnątrz miał się znaleźć plac zabaw dla dzieci. Propozycja była ponadto atrakcyjna także z powodu dogodnych warunków finansowych, gdyż i one muszą być brane pod uwagę. Aby uzmysłowić Czytelnikom wysokość kosztów koniecznych do poniesienia w takim miejscu pozwolę sobie przywołać jedną z wielu składowych jaką jest ochrona fizyczna obiektu świadczona przez wyspecjalizowane firmy. Jednoosobowa całodobowa ochrona w muzeum, to w skali roku wydatek rzędu 290 tys. złotych. Inwestor wstrzymał realizację tego budynku i to rozwiązanie należało odłożyć na przyszłość, o ile nadarzy się możliwość jego kontynuacji.

Sprawa w dalszym ciągu nie jest przesądzona i liczę, że zakończy zgodnie z przyjętym od początku planem. Jako muzeum staramy się wypełniać tę lukę uczestnicząc w przedsięwzięciach promujących historię polskiego przemysłu ciągnikowego, biorąc udział w zlotach i piknikach, na których prezentujemy pozyskane zbiory. Wśród tych miejsc znajduje się także Ursus.

Zawsze z otwartością reagujemy na zaproszenia Pana Burmistrza Bogdana Olesińskiego, jak to miało miejsce np. w ubiegłym roku. Dla Muzeum to zaszczyt prezentować i przybliżać historię Ursusa właśnie w kolebce polskiego przemysłu ciągnikowego. Tak również będzie w przyszłym roku, rozmowy na ten temat są już prowadzone z partnerami społecznymi.

Wszystkich Czytelników Mocnych Stron zapraszam do odwiedzenia Narodowego Muzeum Techniki.

Mirosław Ziętarzewski
Dyrektor Narodowego Muzeum Techniki w Warszawie

MS 10/2024, 28 listopada 2024

Na zdjęciach: Udostępnionione eksponaty dla zwiedzających podczas NOCY MUZEÓW w maju 2017 r. Fot. J.Sulewski