PsychologiaPsychologia naszych relacji

Sztuka przepraszania

Umiemy już ze sobą rozmawiać, umiemy również poradzić sobie z konfliktem w relacji*). Mimo że są to bardzo cenne kompetencje to często niewystarczające. Czasem zdarza nam się powiedzieć o zdanie za dużo, zachować nie w porządku, dajemy ponieść się emocjom, sprawiamy komuś przykrość. Z jednej strony można oczywiście starać się maksymalnie unikać takich zachowań. Z drugiej warto zachować się właściwie, gdy już się nam przydarzą. Umiejętność przepraszania to niezwykle cenna kompetencja, znacznie wykraczająca poza wypowiedzenie słowa „przepraszam”.

Szansa odbudowy

Kiedy przepraszamy, bierzemy odpowiedzialność za nasze zachowanie i staramy się zadośćuczynić osobie, którą skrzywdziliśmy. Na tym polegają szczere, dobre przeprosiny. W rezultacie dają one szansę na przebaczenie, pojednanie i powrót do satysfakcjonującej relacji. Bez przeprosin jej jakość pogarsza się, bo niewyjaśniona uraza odgradza nas od siebie. Dlatego przepraszanie jest tak ważne. Okazuje się jednak, że wypowiedzenie słów „przykro mi” czy „przepraszam” nie zawsze wystarcza. Stanowią już jednak jakiś początek. O co jeszcze należy je wzbogacić? Na pewno warto zadbać o spójność naszej postawy i precyzję komunikatu. Cechy te powinny dotyczyć nawet takich zwykłych, codziennych przeprosin, dotyczących pozornie banalnych rzeczy. W przypadku większych przewinień warto sięgnąć po przyjęcie na siebie odpowiedzialności, chęć zadośćuczynienia i autentyczne nawrócenie.

Spójność i precyzja

Ważne, by język ciała pozostawał w zgodzie z wypowiadanymi przez nas słowami. Kontakt, wzrokowy, uścisk i pocałunek sprawdzą się lepiej niż krzyknięcie: „Przecież powiedziałem, że jest mi przykro!”. Ponadto, przeprosiny oddziałują silniej, gdy są precyzyjne. Tak naprawdę im więcej podajemy szczegółów, tym lepiej. Kiedy jesteśmy precyzyjni, komunikujemy zranionej osobie, że wiemy, jak bardzo ją skrzywdziliśmy. Jeśli spóźniliśmy się do kina to zamiast powiedzieć czekającej na nas, zdenerwowanej koleżance: „Przepraszam, że nie zdążyłam na film.” lepiej sięgnąć po bardziej dopracowany komunikat: „Wiem, że wyszłaś z domu punktualnie, przerwałaś swoje zajęcia i podołałaś dojechaniu tutaj w godzinach szczytu. Wiem, że lubisz oglądać filmy w całości, a przeze mnie miałaś mniejszą przyjemność z oglądania, bo straciłaś początek seansu. Masz prawo była zła, rozczarowana i sfrustrowana. Chcę, żebyś wiedziała, że naprawdę źle się czuję z tym, co zrobiłam.” Być może taki komunikat może wam się wydać nieco przesadzony. A może zamiast nastawiać się do niego negatywnie, lepiej dostrzec drzemiącą w nim siłę i inspirację.

Triada skruchy

Przyjęcie odpowiedzialności to pierwszy element, jaki powinien towarzyszyć przeprosinom szczególnie przy tych cięższych zawinieniach. A nie lubimy tego. Przyznanie się do błędu, stwierdzenie „źle zrobiłem” postrzegamy często jako słabość. Nic bardziej mylnego. Gotowość do przyznania „nie miałem racji” jest postawą pełną szacunku i dojrzałości.

Drugi element to zadośćuczynienie. Wypowiadając słowa „jak mogę to naprawić?” wykazujemy naszą gotowość, by naprawić zło, które zostało wyrządzone. Ale i tutaj trzeba uważać. Gary Chapman, autor książki „Kiedy przepraszam to za mało” podaje przykład strzelaniny w kinie w stanie Kolorado. Sieć kinowa w ramach zadośćuczynienia zaoferowała rodzinom ofiar bilety na wybrany film. Pomimo zapewne dobrych intencji, sieć kinowa została oskarżona o obojętność na ich cierpienie. Nastąpiło tutaj ewidentne niedostosowanie poczynionej rekompensaty do skali krzywdy, powodując w efekcie jeszcze większą ranę. Zadośćuczynienie powinno być więc przemyślane i adekwatne.

Autentyczne nawrócenie

Powiedzenie „przepraszam” bez zmiany zachowania niejako anuluje znaczenie przeprosin. Nawrócenie to sedno prawdziwych przeprosin, które najszybciej przyspiesza proces gojenia ran. Warto przy tym podkreślić, że nie zawsze uda nam się uzyskać wybaczenie. Pewne rzeczy trudno wybaczyć, niektórzy ludzie wybaczają znacznie dłużej niż inni. Niektórzy nie robią tego nigdy. Nie mamy pełni wpływu na ostateczną decyzję drugiego człowieka. Szczere przeproszenie da nam jednak poczucie, że z naszej strony zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Uczyni z nas lepszych ludzi, bardziej odpornych na kolejne, ewentualne przewinienia. I, co najważniejsze, sprawi, że znów będziemy mogli patrzeć w lustro.

Trzeci element wspomnianej triady zawiera się w słowach: „chcę się zmienić.” Chęć autentycznego nawrócenia oznacza, że dana osoba uświadamia sobie destrukcyjność swojego zachowania. Żałuje, że sprawiła ból innemu człowiekowi i postanawia zmienić swoje postępowanie. Jedna bohaterka książki Chapmana ubolewała nad zachowaniem swojego męża: „Nie chcę od niego ‘przepraszam’! Chcę, żeby nie robił rzeczy, które mi przeszkadzają – nigdy więcej!”.

Marlena Hess
MS 19/2019, 24 października 2019

Bibliografia:

  • G. Chapman i J. Thomas, Kiedy „przepraszam” to za mało, Warszawa 2017.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *