Święto Niepodległości w Ursusie
W Ursusie obchody Święta Niepodległości zaczęły się o godz. 10.30 od złożenia kwiatów pod pomnikiem na skwerze ks. Kazimierza Szklarczyka, następnie w kościele pw. Św. Józefa Oblubieńca NMP miała miejsce uroczysta msza w intencji Ojczyzny i koncert, a o 13.00 w Domu Kultury „Portiernia” rozpoczęło się świętowanie przewidziane przede wszystkim dla dzieci i rodziców.
Oficjalne uroczystości przy pomniku
W uroczystościach pod pomnikiem wzięło udział wielu mieszkańców, zastępczyni burmistrza dzielnicy Ursus Aneta Wachnicka, przedstawiciele rady dzielnicy z przewodniczącym Dariuszem Pastorem, radna m.st. Warszawy Joanna Krzemień, ksiądz Szymon Nowicki, poczty sztandarowe Ochotniczej Straży Pożarnej Ursus i ursuskich szkół, przedstawiciele Klubów Radnych KO, PiS, SOwU, BiZU, przedstawiciele Stowarzyszenia Dzieci Wojny w Ursusie, Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku im. Stanisława Wojciechowskiego, Klubu Seniora z Domu Kultury „Miś”. Czerwoną różę złożył sobowtór Marszałka Józefa Piłsudskiego z asystą ułanów.


„Jedzie, jedzie na kasztance”
W DK „Portiernia” program „Jedzie, jedzie na kasztance” zrealizowała Fundacja Art., prowadzona przez aktorkę Marię Reif.
Pierwszym punktem zróżnicowanego i bardzo interesującego programu było wspólne z doskonałym tercetem w składzie: Arkadiusz Gniewek – bas, Piotr Łapiński – baryton, Tomasz Michalski – tenor, śpiewanie pieśni legionowych. Na fortepianie akompaniował Paweł Szkop. Liczna publiczność z ochotą uczestniczyła w śpiewaniu. Piosenki były przeplatane zagadkami i pytaniami, dotyczącymi polskiej historii początków XX wieku, kierowanymi do dzieci na widowni. Niektóre pytania przekraczały możliwości dzieci, których część była w wieku przedszkolnym i wtedy o pomoc byli proszeni rodzice. Na pytanie – czego rocznicę dzisiaj obchodzimy, pierwsza odpowiedź padła – powstania warszawskiego, ale sąsiedzi małego uczestnika szybko poprawili, że jest to rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. [od redakcji: 11 listopada 1918 r. podpisany został rozejm między Ententą – Wielka Brytania, Francja, Rosja, Serbia, Japonia, Włochy i USA a Trójprzymierzem – Austro-Węgry i Niemcy wspierane przez Imperium Osmańskie oraz Bułgarię i była to data zakończenia I wojny światowej, do 1939 r. nazywanej Wielką Wojną. W tej wojnie przegrały państwa, uczestniczące, razem z Rosją, w zaborach Polski – Prusy i Austro-Węgry. W wyniku zaborów Polska przestała istnieć jako państwo na 123 lata – 1795-1918. Józef Piłsudski, który 10 listopada 1918 r. przyjechał do Warszawy, uwolniony z więzienia w twierdzy magdeburskiej, doskonale wykorzystał tę sytuację międzynarodową. Rada Regencyjna natychmiast przekazała mu pełnię władzy nad wojskiem. Polacy w dążeniu do pełnej niezależności zapomnieli o różnicach w poglądach i w 1920 roku pod przewodnictwem Komendanta, Wodza Naczelnego, Marszałka pokonali Rosję sowiecką i zatrzymali marsz armii Tuchaczewskiego w celu opanowania całej Europy. Przełomowa w tej wojnie okazała się wygrana Bitwa Warszawska w sierpniu 1920 roku. Konferencja pokojowa, kończąca wojnę polsko-bolszewicką, rozpoczęła się 21 września 1920 roku, a zakończyła się traktatem ryskim, który wszedł w życie 30 kwietnia 1921 roku].
Tę część, jak i całość wydarzenia prowadził Andrzej Bocian.
Tatusiom zabrakło odwagi, dzieci ich zawstydziły
Jedną z przerw w śpiewaniu wypełniło głośne czytanie na scenie fragmentu książki „Bohaterski Miś” Bronisławy Ostrowskiej z podziałem na role, w które wcieliło się dwoje dzieci, obecna na imprezie zastępczyni burmistrza Ursusa – Aneta Wachnicka i pan prowadzący. Na kolejne czytanie zostali zaproszeni tatusiowie, ale większość z nich została pokonana pewnie przez nieśmiałość i tylko dwóch panów odważyło się wystąpić. Potrzebny skład uzupełnili śpiewacy i jeden ze starszych chłopców z widowni. W tej scence w niewielkiej roli, ale za to w kompletnej charakteryzacji i kostiumie wystąpiła również Maria Reif, która wyprowadziła ze sceny swojego scenicznego męża, „kaprala Szczapę”, powołanego do wojska krótko po roku 1918 oraz misia, który zaginął im niegdyś z domu chyba w okolicach Lwowa.
O Komendancie i jakimi wojskami dowodził
Kustosz Muzeum Zamek Królewski w Warszawie Sławomir Szczocki wystąpił z bardzo interesującą gawędą historyczną, świetnie uwzględniającą odbiorców, zarówno dzieci, jak i rodziców. Przedstawił również bardzo ciekawą prezentację archiwalnych, rzadko pokazywanych zdjęć z Józefem Piłsudskim, oficjalnych i rodzinnych. Historyk opowiadał o czasach odzyskania niepodległości, o Piłsudskim, o zawodach sportowych, organizowanych w rocznice odzyskania niepodległości, o uroczystych awansowaniach oficerów i podoficerów na wyższe stopnie osobiście przez Marszałka. Prezentując unikalne zdjęcia, przedstawiające żołnierzy, czołgi, tankietki, balony i inne uzbrojenie, zadawał widowni pytania o rodzaje wojsk, których dotyczą. Pokazał też lekki czołg TP7, produkowany w latach 30-tych XX wieku w fabryce w Ursusie (wtedy były to Czechowice) i wspomniał o protoplaście traktorów, pierwszej polskiej ciągówce, powstałej w tychże zakładach w 1922 roku.
Pojawił się Marszałek Piłsudski
Wyjątkową atrakcją było pojawienie się Józefa Piłsudskiego z grupą ułanów w pełnym umundurowaniu. Okazało się, że był to znany sobowtór Marszałka Mirosław Szczubełek, a ułani to rekonstruktorzy z Białegostoku, pielęgnujący tradycje 10 pułku ułanów litewskich.
Z niezwykłym gościem i ułanami można było sobie robić pamiątkowe zdjęcia, a także porozmawiać.
Ponieważ każdego 11 listopada Piłsudski mianował swoich najlepszych żołnierzy na wyższe stopnie, tradycji stało się zadość. Na scenie bohater dnia przeczytał formułę: – Stwierdza się, że Pan Łukasz Zawichowicz, wykazawszy zalety właściwe powołaniu podoficera oraz zdolności do pełnienia obowiązków przynależnych dla danego stopnia podoficerskiego i gotowości poświęcenia wszystkiego ku dobru i chwale ojczyzny dnia 11 listopada 2024 roku uzyskał stopień wachmistrza. – Ku chwale kawalerii, Panie Marszałku – odpowiedział podoficer. O wręczenia awansu została poproszona pani wiceburmistrz Wachnicka, co też niczym dama z lat dwudziestych uczyniła.
















Rotmistrz kawalerii ochotniczej Mirosław Szczubełek
Poprosiłem Pana Mirosława o zdradzenie historii przeobrażenia się w Józefa Piłsudskiego. – Jestem Prezesem Fundacji Oficerów Kawalerii im. Józefa Piłsudskiego. Teraz mieszkam w Białymstoku, wcześniej w Ostrołęce, tam zakładałem Stowarzyszenie Sympatyków 5 Pułku Ułanów Zasławskich. Pielęgnowaliśmy tradycje kawaleryjskie. Brałem udział w wielu rekonstrukcjach. W 2010 roku zginął w katastrofie pod Smoleńskiem wybitny aktor Janusz Zakrzeński, który wielokrotnie odtwarzał postać Józefa Piłsudskiego. Ponieważ zwrócono uwagę na moje podobieństwo do Marszałka, zacząłem występować w filmach, rekonstrukcjach itp. W dalszym ciągu jestem kawalerzystą, więc co roku jeździmy na rajdy konne, na rocznicę bitwy do Kocka, kilkakrotnie do Częstochowy – 500 km w siodle. Pielęgnujemy tę tradycję. Kultura i tradycja to jest coś takiego, czego nie kupimy w markecie. Staramy się pielęgnować i pokazywać dzieciom i młodzieży żywą lekcję historii, bo to lepiej zapisuje się w pamięci niż przeczytane w książce. Gramy też w filmach. Takich stowarzyszeń jest więcej. Ci, którzy przyjechali dzisiaj ze mną są w mundurach ułanów z Pierwszej Brygady z 1920 roku, wtedy nie było jeszcze proporczyków poszczególnych pułków. Ja jestem w mundurze odwzorowanym na galowym mundurze Józefa Piłsudskiego.
Zwróciłem uwagę na – wyglądający na oryginalny – Order Wojenny Virtuti Militari przypięty do munduru i zapytałem, czy wiadomo, komu został przyznany. Zaskoczyła mnie odpowiedź: – Krzyż jest mój. Otrzymałem go z ministerstwa jako rekonstruktor, mam oczywiście legitymację. Otrzymałem za zasługi w wielu organizacjach, rekonstrukcjach. W tylu bitwach braliśmy udział i ktoś uznał, że mi się należy.
[Od red. – Order Wojenny Virtuti Militari, przyznawany w pięciu klasach, to najwyższe polskie odznaczenie bojowe, ustanowione w 1792 roku przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, prawdopodobnie najstarsze na świecie. Przyznaje go Prezydent na wniosek Kapituły Orderu. Order Wojenny Virtuti Militari jest najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym nadawanym za wybitne czyny wojenne połączone z wyjątkową ofiarnością i odwagą. Przyznawany jest tylko w czasie wojny i do pięciu lat po jej zakończeniu.]
Warsztaty plastyczno-historyczne
Dzieci zeszły do innych pomieszczeń i tam Patrycja Biały, edukator przyrodniczy w Łazienkach Królewskich opowiedziała im historię konia na przestrzeni wieków i jego związków z człowiekiem. Koń w okresie odzyskiwania przez Polskę niepodległości był nierozłączny z wojskiem. Dzieci poznały nazwy maści koni, do jakich celów konie są współcześnie wykorzystywane, jak trzeba o nie dbać. Pod kierunkiem animatorek robiły zabawki – koniki na patyku, które musiały najpierw pokolorować. Otrzymały też arkusze z reprintem winiety porannego wydania „Nowej Gazety” z 11 listopada 1918 r., na których były zamieszczone bardzo ciekawe, a jednocześnie edukacyjne zadania do wypełnienia.
Na koniec kierownik „Portierni” Bożena Kuśmierek podziękowała wszystkim za obecność i przypomniała dzieciom, że te, które przeczytają „Opowieść o misiu Fantazy” będą mogły wylosować przejazd bryczką z Mikołajem 6 grudnia 2024 r.
Pomysł takiego upamiętnienia Święta Niepodległości był doskonały, a realizacja wzorowa. Frekwencja dopisała, w większości przyszli młodzi ludzie z dziećmi. Moc atrakcji. Zabawa super. A przy okazji niezły ładunek wiedzy.
Tekst i zdjęcia Jacek Sulewski
MS 10/2024, 28 listopada 2024