PsychologiaPsychologia nas samych

Najważniejsze lekcje życiowe zawdzięczamy… porażkom

Niepowodzenie stanowi okazję, żeby się czegoś nauczyć i w przyszłości nie popełnić już podobnych błędów. Wydaje się to proste i logiczne. Niestety, wiele osób z tej okazji nie korzysta. Nie przywykliśmy do postrzegania porażki jako sprzymierzeńca, a raczej niechcianego, psującego wszystko wroga, spełnienie naszych najgorszych koszmarów. Tymczasem niepowodzenie może być doskonałym źródłem nauki i rozwoju.

Porażki są wpisane w nasze życie

Na ogół boimy się błędów. A mówiąc bardziej precyzyjnie – obawiamy się ich konsekwencji. Student boi się, że źle mu pójdzie na egzaminie, początkujący kierowca, że doprowadzi do stłuczki na drodze, zaś prezesa dużej firmy niepokoi myśl, że realizowany projekt zakończy się niepowodzeniem. W takich obawach nie ma oczywiście nic złego. Odczuwanie obaw jest jak najbardziej zrozumiałe, naturalne i zwyczajnie ludzkie. Problem zaczyna się wtedy, gdy te obawy powstrzymują nas przed podjęciem działania. Gdy student decyduje się nie podchodzić do egzaminów, zestresowany kierowca przerzuca się na transport komunikacją miejską, a prezes rezygnuje z projektu. Scenariusz może jednak wyglądać też w ten sposób, że podejmujemy działanie i faktycznie doświadczamy porażki – czerwona dwója w indeksie elektronicznym, na drodze dochodzi do kolizji, a klienci nie są zainteresowani nowym produktem. Mądrość ludowa głosi, że nie błądzi tylko ten, kto nic nie robi. Oznacza to, że porażki i niepowodzenia są niejako wpisane w nasze życie. Nie unikniemy ich. Co więc możemy zrobić? Możemy spojrzeć na nie w inny sposób – potraktować je jako wartościową i cenną lekcję.

Mądrość po szkodzie

Psychologowie przekonują, że po doświadczeniu niepowodzenia mamy do dyspozycji dwie drogi. Pierwsza zakłada bierność – możemy udawać, że nie jest tak źle, pocieszać się, że inni mają taki sam problem, przerzucać odpowiedzialność na kogoś innego lub też zaakceptować porażkę. Druga droga wiąże się z większą aktywnością – wyciągamy wnioski z poniesionej porażki i stanowią one cenny materiał na przyszłość, innymi słowy – dzięki niej rozwijamy się. Student poprawia dwóję i, co za tym idzie, lepiej opanowuje zadany materiał, a w przyszłości organizuje sobie więcej czasu na naukę. Kierowca po stłuczce naprawia samochód i podczas kolejnych jazd zachowuje większą ostrożność. Natomiast prezes firmy dowiaduje się, dlaczego produkt nie był atrakcyjny i stosownie go modyfikuje. Negatywne doświadczenia stanowią istotne źródło informacji. Ktoś mógłby tutaj polemizować, mówiąc, że lepiej po prostu unikać porażek. Równie dobrze moglibyśmy sobie życzyć wyeliminowania wszystkich chorób czy też rozciągnięcia lata na pozostałe pory roku. To myślenie naiwne i życzeniowe. Człowiek jest z natury istotą błądzącą. Porażki są nieuniknione, zwłaszcza podczas nabywania nowej umiejętności. Trudno sobie wyobrazić, żeby kilkumiesięczny niemowlak nauczył się chodzić bez żadnego upadku. Jednak równie niedorzeczne byłoby oczekiwanie, że po pierwszym potknięciu się nie podejmie już dalszych prób. A dlaczego w życiu dorosłym tak często właśnie tak robimy? Dlaczego poddajemy się od razu przy pierwszych trudnościach?

Rola porażki

Na początku będą potknięcia, jednak z czasem będzie ich coraz mniej. Błąd nie świadczy o porażce, lecz stanowi dowód podjęcia wysiłku. Pisarz Hugh Prather powiedział: „Przypatrując się swoim błędom, mogę je rozwijać.” Porażki są nam potrzebne. Powinniśmy analizować, jak do nich doszło, wyciągać wnioski i obmyślić taki plan działania, który doprowadzi nas do sukcesu. Mogą nas motywować, a także sprzyjać w realistycznym ocenianiu rzeczywistości, w braniu odpowiedzialności za własne działania. Psychologowie przekonują, że refleksyjne przepracowanie porażki skutkuje wzmocnieniem odwagi, pokory, wytrwałości, nadziei, wdzięczności czy mądrości. Pomaga nam to nabrać odpowiedniego dystansu do siebie i życia oraz zachęca do podejmowania kolejnych prób. A im więcej próbujemy, tym większa szansa na sukces. Znana anegdota głosi, że Thomas Edison, zapytany przez dziennikarza o swoje nieudane próby nad wynalezieniem żarówki, odpowiedział: „Nie odniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10 000 błędnych rozwiązań.” Sukces jest możliwy dzięki podejmowaniu wysiłku, natomiast brak podjęcia próby z całą pewnością do niego nie doprowadzi. Okazjonalne popełnianie błędów pozostaje w nierozerwalnym związku z osiąganiem celów.

Uwaga na sukces

Wielu czytelników może się dziwić, że nakłaniamy do tak przychylnego postrzegania porażki. Na tym jednak nie koniec. W tym momencie doprowadzimy do zdumienia u tych czytelników dotychczas niewzruszonych – otóż porażka może być znacznie bardziej wartościowa niż… sukces. Mimo że to stwierdzenie wydaje się nieco radykalne, to wielu naukowców jest przekonanych o jego słuszności. Sukces bowiem postrzegamy najczęściej jako zakończenie jakiegoś etapu, osiągnięcie upragnionego celu, do którego się dążyło, zwieńczenie naszych trudów. Powstaje pytanie, co dalej? Ci, którzy poprzestają na laurach, często przestają się rozwijać. W takim kontekście sukces paradoksalnie może oznaczać koniec ich kariery. Thomas Stearns Eliot, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury powiedział kiedyś: „Nobel to bilet na własny pogrzeb. Nikt, kto go dostał, niczego więcej nie osiągnął.” Oczywiście takie ujęcie jest mocno kontrowersyjne i wcale nie musi tak być. Podsumowując, nie bójmy się porażek. Każdy problem to także możliwość, szansa na rozwój i wzmocnienie. Wykorzystujmy porażki w naszej drodze do sukcesu. A po osiągnięciu sukcesu – nie zatrzymujmy się, sięgajmy po następne wyzwania.

Bibliografia:
John C. Maxwell, Czasem wygrywasz, a czasem… się uczysz, Warszawa 2014.

Marlena Hess
MS 3/2018, 8 lutego 2018 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *