Czy władza zmienia człowieka?
Miało być o czymś innym. Czymś lekkim, codziennym, przyjemnym. Nie będzie. Nie może być. Żaden lekki temat nie wydaje się obecnie stosowny, odpowiedni do poruszenia. 24-go lutego 2022 roku zmieniła się na dobre nasza nowożytna historia. Atak zbrojny Rosji na Ukrainę, który się wówczas rozpoczął, wywołał szerokie spektrum negatywnych emocji u nas wszystkich. Wywołał przerażenie. Autor trwającej inwazji, Władimir Putin zbiera zewsząd najróżniejsze określenia – zbrodniarz, psychopata, morderca, szaleniec. A może jest to po prostu człowiek, którego przyćmił nadmiar władzy? Zainspirowani bieżącymi wydarzeniami, przyjrzymy się psychologicznym aspektom władzy.
Czym jest władza?
Władza to asymetryczna kontrola nad cenionymi zasobami w relacjach społecznych (tak przekonują twórcy tej definicji, Joe Magee i Adam Galinski). Istotą władzy jest zatem kontrola zasobów. Mogą to być zasoby materialne, ale nie tylko – to także dobra takie jak uznanie i aprobata społeczna, kontrola i możliwość podejmowania decyzji, opieka, wsparcie, informacja. Po drugie, władza jest z natury asymetryczna. Gdyby wszyscy mieli jednakową kontrolę nad zasobami, nikt nie miałby władzy nad pozostałymi. Po trzecie, władza istnieje tylko w relacjach społecznych. Aby można było o niej mówić, musimy mieć do czynienia co najmniej z dwiema osobami i musi zachodzić między nimi jakieś współoddziaływanie (interakcja). Przykładowo literacki Robinson Crusoe nie miał żadnej władzy na swej bezludnej wyspie, choć kontrolował wszystkie jej zasoby. Istotą władzy jest zatem to, że ma charakter relacyjny. Niemożliwy jest ani władca bez poddanych, ani poddani bez władcy.
Cechy władzy
Władza ma trzy istotne, definiujące ją właściwości. Po pierwsze, jak już zostało to wyjaśnione powyżej, jest relacyjna, czyli istnieje tylko w relacjach społecznych. Wiąże się z tym jej druga cecha, a jest nią komplementarność. Władca i poddani nawzajem się definiują. Większą kontrolę władcy nad cenionymi zasobami dopełnia mniejsza kontrola przysługująca podwładnym. Wiele badań dowodzi, że konsekwencją zajmowania wysokiej pozycji w hierarchii władzy jest wzrost efektywności funkcjonowania umysłowego. Co ciekawe, u osób zajmujących pozycję podporządkowaną pojawia się komplementarny spadek efektywności umysłowej. W kontrowersyjny sposób przerysowują to słowa cara Rosji Piotra Wielkiego: „podwładny powinien przed obliczem władzy mieć wygląd lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego” (nawiasem mówiąc, car ten był wyjątkowo brutalnym despotą). Słowa oczywiście oburzające, natomiast oddają sedno sprawy. Komplementarność pozycji władzy prowadzi do jej trzeciej właściwości, czyli samowzmacniania. Im częściej osoby o wysokiej pozycji podejmują udane próby wpływania na innych, tym bardziej przyporządkowują sobie swoich podwładnych. I tym bardziej podejmują kolejne, znów skuteczne próby.
Kaligula i Kennedy
Liczne przykłady historyczne sugerują, że władza zmienia ludzi. Psycholog Bogdan Wojciszke podaje kilka interesujących anegdot. Cesarz Kaligula przekonany, że jest bogiem, nie tylko dopuszczał się licznych morderstw, ale nawet mianował swojego konia rzymskim senatorem, aby nie wozić swojego boskiego ciała na zwyczajnym zwierzaku. Z kolei powszechnie podziwiany John F. Kennedy, bohater wojenny, przykładny mąż i ojciec rodziny, gdy został prezydentem Stanów Zjednoczonych, zaczął codziennie sypiać z kilkoma kobietami, przyprowadzanymi przez jego doradców. Lista ekscesów ludzi sprawujących władzę w różnych miejscach i czasach jest potężna, bogata w wiele takich anegdot. Pozostaje jednak pytanie – czy faktycznie władza zmienia ludzi, czy to raczej szczególny rodzaj ludzi (już zdeprawowanych) garnie się do władzy? Próbuje na nie odpowiedzieć masa eksperymentów psychologicznych. Wyłania się z nich przy tym bardziej precyzyjny obraz władzy. Aby go lepiej zrozumieć, warto przyjrzeć się konsekwencjom sprawowania władzy – afektywnym, poznawczym i behawioralnym.
Lepsze samopoczucie i samoocena
Pierwszą rozpatrywaną kategorią będą afektywne konsekwencje władzy. Ludzie u władzy pozostają w lepszym stanie emocjonalnym niż osoby poddane. Władcy są bardziej zadowoleni (szczególnie z siebie), szczęśliwsi i bardziej optymistyczni. Koreluje to także ze skłonnością do przeżywania rozbawienia, pragnienia, entuzjazmu i satysfakcji. Widać to dobrze nawet na przykładzie dzieci. Dzieci, które są popularne wśród rówieśników mają mniejszą skłonność do przeżywania smutku i poczucia winy, a większą do dobrego nastroju. Eksperymenty badające władzę pokazują, że wystarczy zaledwie iluzoryczne poczucie władzy i to przez krótki czas (np. 30 minut), aby u badanego nastąpił wzrost nie tylko dobrego nastroju, ale nawet samooceny.
Stereotypizacja
Druga kategoria to poznawcze konsekwencje władzy. Zalicza się do nich obserwację, że osoby u władzy są bardziej skłonne do powierzchownego i stereotypowego myślenia o swoich podwładnych niż odwrotnie. Z jednej strony wydaje się to zupełnie zrozumiałe – nawet gdyby władca chciał myśleć w zindywidualizowany sposób o każdym ze swoich poddanych, to nie jest w stanie tego zrobić z powodu ich dużej liczby. Siłą rzeczy popada więc w stereotypy, wymagające mniej wysiłku i zasobów umysłowych w trakcie formułowania ocen. Inne wyjaśnienie głosi jednak, że szefowie zwyczajnie chcą myśleć o podwładnych w stereotypowy sposób, gdyż to utwierdza ich w prawomocności własnej władzy. Czyli w wierze, iż sami na władzę zasługują i to w większym stopniu niż ich podwładni. Celem tej stereotypizacji jest zatem utrzymanie istniejącej hierarchii władzy.
Myślenie abstrakcyjne
Inną poznawczą konsekwencją władzy jest większa skłonność do abstrakcyjnego myślenia u osób sprawujących władzę. Wynika to z takiej logiki: władza rodzi dystans, a to właśnie z dużego dystansu patrzymy na sprawy w bardziej abstrakcyjny sposób. Abstrakcyjne myślenie otwiera większe możliwości działania i kontroli nad biegiem wydarzeń. Kiedy myślimy o krześle konkretnie, jako o krześle właśnie, wszystko, co możemy zrobić to na nim usiąść. Gdy jednak myślimy o krześle jako o meblu czy przedmiocie z drewna, możemy znaleźć znacznie więcej jego zastosowań, np. jako półkę na książki czy drabinę do wkręcania żarówki. Co ciekawe, działa to też w drugą stronę – już samo myślenie w bardziej abstrakcyjny sposób wpływa na większe poczucie władzy. Abstrakcyjne myślenie sprawia, że ludzie u władzy mają większą skłonność do dostrzegania całego lasu, a nie tylko pojedynczych drzew.
Nasilenie tego, co w nas tkwi
U osób sprawujących władzę obserwuje się większą skłonność nie tylko do zachowań ryzykownych, ale w ogóle jakichkolwiek. To trzecia, behawioralna kategoria konsekwencji władzy. Władza nasila dominujące w danej chwili działania, niezależnie od tego, jakie dokładnie one są. Nasila dowolną, już istniejącą motywację do działania, ponieważ posiadanie władzy jest silnie skojarzone ze zdolnością i motywacją do osiągania celów. Jednak konkluzja, że władza wydobywa z człowieka to, co w nim i tak tkwiło, rodzi problemy polegające na tym, że w większości ludzi tkwią sprzeczne tendencje. Każdy z nas ma skłonność np. do postępowania zarówno egoistycznego, jak i prospołecznego, choć nie w tym samym momencie. Wydaje się jednak, że tendencje egoistyczne – szczególnie impulsywne – przeważają u większości z nas stąd też władza przyczynia się do zachowań aspołecznych w większym stopniu niż do zachowań społecznie pożądanych.
Łamanie norm
I jeszcze jedna konsekwencja behawioralna – władcy częściej niż poddani dopuszczają się łamania norm. Szefowie częściej niż pracownicy przerywają innym, mówią poza kolejką, wrzeszczą na innych, wyzywają, obwiniają o własne niedopatrzenia. Liczni politycy zajmujący najwyższe stanowiska w różnych państwach dopuszczają się seksualnego molestowania podwładnych, nepotyzmu, defraudacji, kradzieży, używania kart kredytowych do pokrywania prywatnych wydatków, itd. Osoby u władzy stają się mniej podatne na ogólne normy społeczne, jak i na pragnienia i punkt widzenia innych ludzi. W szczególności stają się mniej skłonne do empatii i przyjmowania cudzej perspektywy. Automatycznie zakładają one, że inni podzielają ich wiedzę, a zatem i poglądy. Słuchając zwierzeń o nieszczęściach innego człowieka ludzie o wysokim poczuciu władzy przejawiają mniejszy stres oraz reagują słabszym współczuciem. Wszystko to wynika oczywiście nie z tego, że władza odbiera zdolność rozumienia innych, lecz z tego, że odbiera ona motywację do takich przedsięwzięć. Mówiąc wprost, mniej nam się chce być dobrymi.
Tak, zmienia
Po tych wszystkich dywagacjach tytułowe pytanie tego artykułu może mieć tylko jedną odpowiedź. Tak, władza zmienia szereg aspektów ludzkiego funkcjonowania. Nasila to, co w człowieku tkwiło, ukierunkowuje go w stronę większej stereotypizacji, abstrakcyjnego myślenia, podejmowania ryzyka czy łamania norm. U każdego będzie to przebiegać inaczej. Ale w mniejszym lub większym stopniu poczucie władzy wpłynie na każdego z nas. Niektórych doprowadzi do szaleńczych zbrodni. Tak, słusznie pomyśleliście o Putinie. Jesteśmy dalecy od dokonywania diagnozy jego osobowości. Jednak z całą pewnością przejawiane przez niego (i bez wątpienia, panujące nad nim) poczucie władzy jest jedną z przyczyn obecnych, dramatycznych wydarzeń na wschodzie.
Marlena Hess
MS 03/2022, 3 marca 2022
BIBLIOGRAFIA:
Bodgan Wojciszke, Psychologia władzy [w:] Nauka 2/2011.