Czy warto ufać pierwszemu przeczuciu
Kiedy rozwiązujesz test i nie jesteś pewny odpowiedzi, najlepiej zaufać pierwszemu przeczuciu. Tak myślisz? A to błąd! Trwa czas matur i na pewno wielu zestresowanych maturzystów usłyszało taką poradę od swoich służących wsparciem najbliższych, być może nawet od samych nauczycieli. Zasada ta, mimo swojej popularności i chwytliwej prostoty, nie ma jednak przełożenia na rzeczywistość. Zdaniem badaczy jest dokładnie odwrotnie.
Wiara w intuicję
Nawet najlepiej uczącym się prymusom zdarza się zmierzyć na teście egzaminacyjnym z trudnym pytaniem. Co gorsza, towarzyszące temu pytaniu odpowiedzi wydają się jeszcze bardziej problematyczne, a żadna z nich nie jawi się jako szczególnie dobry kandydat do zaznaczenia. Strategie radzenia sobie w takiej sytuacji są różne – droga eliminacji, próby odgrzebywania nieszczęsnego tematu w pamięci, zaglądanie do sąsiada (czego oczywiście nie aprobujemy), czysty strzał lub zaufanie pierwszemu przeczuciu. Zestresowany respondent, sięgający po tę ostatnią strategię, często z premedytacją nie chce już później nic zmieniać ani nawet ponownie rozważać. Przyświeca mu sugestia, że w takiej sytuacji najlepiej trzymać się pierwszego wyboru. Zanim wyśmiejemy rozsądek i logikę tego grzęznącego w stresie studenta sami uderzmy się w pierś. Badania pokazują, że pogląd ten podziela większość z nas.
Wykładowcy
Trudno o logikę u uczniów, jeśli do praktykowania takich zaleceń zachęcają nawet nauczyciele. Jedno z badań pokazało, że wśród wykładowców, którzy udzielali studentom porad na temat rozwiązywania testów, 63 procent sugerowało, że lepiej nie zmieniać odpowiedzi, bo wpłynie to negatywnie na wynik. Pogląd ten nie zależał od reprezentowanej specjalności, tzn. uważali tak zarówno wykładowcy nauk przyrodniczych i ścisłych, jak i humaniści czy pedagodzy. Większość z nas sądzi, że odstąpienie od pierwotnego wyboru najczęściej prowadzi do obniżenia wyniku. Na forach internetowych pełno jest takich porad. „Zaufaj intuicji”, „Nie zmieniaj pierwszej odpowiedzi”, „Na ogół pierwszy wybór jest słuszny”. Ciekawa jest ta potoczna statystyka: „na ogół”. Czy autorzy wierzący w statystycznie wyższą trafność pierwszych wyborów mają na to jakieś dowody empiryczne? Przeczucie podpowiada mi, że nie. Jest za to wiele badań postulujących dokładnie przeciwne konkluzje.
Jak jest naprawdę?
Rocznie uczniowie na całym świecie rozwiązują miliony testów egzaminacyjnych. Materiał do zbadania prawdziwości rozpatrywanej porady jest więc bardzo obfity. I jak wynika z ponad sześćdziesięciu badań przeprowadzonych w USA, gdy uczniowie zmieniają odpowiedzi w testach wielokrotnego wyboru (a wskazują na to np. skreślenia), częściej zmieniają złą odpowiedź na dobrą. Skrupulatnym badaczom udało się to nawet policzyć. Statystycznie trzykrotnie częściej zmiana odpowiedzi pozwala zyskać punkt niż prowadzi do obniżenia wyniku. Dotyczy to nie tylko testów wielokrotnego wyboru. Ponowna, spokojna analiza bywa skuteczniejszym doradcą niż intuicja. Nawet jeśli podczas tej powtórnej analizy nic nowego nie wymyślimy, to i tak warto ją zastosować.
Dlaczego w to wierzymy?
Wyniki badań wskazują, że ludzie częściej zapamiętują pytania, na które zmienili odpowiedź z dobrej na złą niż na odwrót. Generalnie zresztą złe rzeczy pamiętamy dłużej niż te dobre. Do dobrych rzeczy mamy tendencję szybko się przyzwyczajać, przestajemy je zauważać, natomiast złe rzeczy bardziej nam doskwierają, pochłaniają naszą uwagę i tym samym dłużej je w sobie nosimy. Przekładając to na kontekst testów egzaminacyjnych można powiedzieć, że rozgoryczenie związane z podjęciem niewłaściwego wyboru trwa dłużej niż pamięć o dobrej decyzji. Błędy popełnione na testach zazwyczaj utrwalają się w pamięci, także na poziomie emocjonalnym. W rezultacie podczas kolejnego zmagania się z egzaminem łatwiej przypomnimy sobie poprzednią zmianę dobrej odpowiedzi na złą. Jest to związane z heurystyką dostępności. Zjawisko to głosi, że im łatwiej przychodzi nam na myśl jakieś zdarzenie, tym wyżej szacujemy jego prawdopodobieństwo.
Testy psychologiczne
Warto uczciwie przyznać, że inaczej to wygląda przy rozwiązywaniu testów psychologicznych. W zawartym w nich wstępie pojawia się często informacja, aby nie zastanawiać się zbyt długo nad odpowiedziami i kierować się tym, co pierwsze przyjdzie nam do głowy. Testy psychologiczne są jednak specyficzne i sprawdzają nasze myśli, uczucia, przekonania, cechy czy predyspozycje, a nie wiedzę (wyjątkiem są testy inteligencji). Aby psychologowie mogli poznać nasze wnętrze, powinniśmy odpowiadać intuicyjnie. Nauczyciele i wykładowcy nie badają jednak intuicji swoich podopiecznych, a zdobytą przez nich wiedzę.
Rozum vs. intuicja
Nie nakłaniamy do bagatelizowania drzemiącej w nas intuicji. Warto po nią sięgać na przykład podczas spotkania z psychologiem. Nie musimy też zupełnie jej oddzielać od podejmowanych przez nas codziennych decyzji. Powinniśmy być świadomi wszystkich aspektów naszej osobowości. Samoświadomość jest tym, do czego zawsze będę Was, drodzy Czytelnicy, gorąco namawiać. Ważne jest tylko, aby podczas egzaminu nie przekazywać intuicji pełni władzy. Lepiej postawić wówczas na rozum, ponowną i dokładną analizę niż na przeczucia, instynkty i niepoparte naukowo powiedzonka ludowe. Niekiedy przyjdzie nam w życiu rozstrzygnąć dylemat – rozum vs. intuicja, czym się kierować? Jednak na sali egzaminacyjnej odpowiedź (przynajmniej ta jedna) powinna być prosta.
Słowniczek:
Heurystyka dostępności – im łatwiej przychodzi nam na myśl jakieś zdarzenie, tym wyżej szacujemy jego prawdopodobieństwo.
Marlena Hess
MS 08/2019, 9 maja 2019