
Poezja z muzyką w tle
Kamil Dąbrowski pracuje w ursuskiej bibliotece. Wśród zapisanych do niej czytelników mało kto wie, że ten sympatyczny, zawsze uśmiechnięty bibliotekarz jest także poetą. Tomik jego wierszy „33 obroty” wydany został w Białymstoku, z którego autor pochodzi. Można go przeczytać w wersji zdigitalizowanej i umieszczonej w zbiorach Podlaskiej Biblioteki Cyfrowej (http://pbc.biaman.pl/).
nJesteś współzałożycielem grupy literackiej „Eterna”. Skąd pomysł na jej założenie? Czy to ułatwia proces twórczy bądź wydawniczy?
– Z jednym ze współzałożycieli grupy, Januszem Paliwodą, znamy się bodajże od 1991 roku. To były nasze początki pisania wierszy. W roku 1996 zebrała się konkretna ekipa: oprócz mnie i Janusza, grupę współtworzyli także Lucyna Kasjaniuk (obecnie Olesen) oraz Przemysław Lisowski. Pomysł zrodził się spontanicznie. Wszyscy mieliśmy już za sobą jakieś indywidualne publikacje. Przemek nawet był drukowany w słynnych „Kartkach, piśmie literackim wydawanym w Białymstoku. I wykoncypowaliśmy sobie, że z grupą szybciej się przebijemy na szersze wody. Pochwalę się, że wzmianka o naszej grupie pojawiła się w aneksie do książki Ewy Głębickiej „Grupy literackie w Polsce 1945–1989”.
Jaki okres obejmują twoje wiersze z tomiku „33 obroty”?
– To przekrój z dekady. Co prawda tomik zawiera tylko 30 wierszy, ale koncept był taki, aby zebrać w nim właśnie zestaw z lat 1997–2007.
Czy sam dokonałeś selekcji utworów, które znalazły się w tomiku?
– Tak. Natomiast konsultowałem się już pro forma z pomysłodawcą, Janem Leończukiem – ówczesnym dyrektorem Książnicy Podlaskiej w Białymstoku.
Jak odbierasz dzisiaj tamte wiersze?
– Jeśli chodzi o te wydane w tomiku „33 obroty” – niektóre nie postarzały się (śmiech). Cieszę się, że niektóre zostały zauważone i były wydrukowane w prasie literackiej oraz opublikowane na niektórych portalach w Internecie, a nawet przetłumaczone na język esperanto.
W twojej poezji, podobnie jak i w twoim życiu, dużą rolę odgrywa muzyka…
– Tak, to prawda. Zaryzykuję stwierdzenie, że muzyka jest ważniejsza niż literatura. Przynajmniej dla mnie. Nieprzypadkowo tomik nosi tytuł „33 obroty”. To nawiązanie do prędkości odtwarzania płyt winylowych – 33 1/3 obrotów na minutę. A muzyka towarzyszy mi od dzieciństwa. Mój ojciec wychowywał mnie na muzyce, Stonesach i Beatlesach. Z biegiem lat ta pasja rozwinęła się do tego stopnia, że oprócz kolekcjonowania płyt, zacząłem pisać o muzyce. Staram się też bywać na koncertach swoich ulubionych i interesujących wykonawców.
Dlaczego ludzie tak rzadko sięgają po poezję?
– Nie mam pojęcia dlaczego poezja nie jest popularna w naszym kraju, ale zauważyłem, że jednak jest sporo osób piszących wiersze. Z tego nadmiaru zawsze osobiście wybiorę sobie tę lirykę, która mi odpowiada.
Co byś doradził początkującemu poecie lub początkującej poetce, który/a marzy o publikacji swoich utworów?
– Jeżeli wierzy w siebie i chce pisać – niech pisze. Niech szlifuje swoje pióro literackie. Jednak nic na siłę. Mój dziadek kiedyś mi powiedział: „Kamilu, co ty będziesz miał z tej poezji? Ani pieniędzy ani tytułów na miarę Miłosza”. Mówiąc potocznie – olałem jego uwagę (śmiech). Jeżeli mam ochotę to piszę. Choć dzisiaj wolę jednak czytać innych.
Prowadzisz w ursuskiej bibliotece cykl spotkań poetyckich „Wykaz słów wymyślonych”, na które zapraszasz bardzo różnych poetów. Czyją twórczość szczególnie chciałbyś polecić czytelnikom?
– Z osób, które już gościły podczas „Wykazu…” ogromnie polecam Aglaję Janczak, Agnieszkę Zajdowicz, Piotra Kuśmirka i Eligiusza Buczyńskiego. Osobiście wierny jestem poezji Marcina Świetlickiego. Często wracam do jego wierszy.
Co można zrobić, by wypromować czytanie poezji? Jakieś pomysły?
– Na początku istnienia „Eterny” wymyśliliśmy, że będziemy swoje wiersze drukować i rozwieszać w różnych miejscach w mieście. Wpadłem wówczas na pomysł elektronicznej wizytówki naszej grupy w postaci zapisu na dyskietce 3,5 calowej. Przypominam, że to była końcówka lat 90-tych. Na podobny sposób promowania swojej muzyki wpadł dekadę później Trent Reznor, lider zespołu Nine Inch Nails, który zostawiał pendrive’y z nowymi nagraniami w miejscach użyteczności publicznej – w metrze, w kawiarni, w sklepach.
Fajny projekt od lat prowadzi Michał Zabłocki. „Wiersze na murach” wyświetlane są na murze kamienicy przy ulicy Brackiej w Krakowie. Są to wiersze poetek i poetów, z różnych krajów. I to jest jakiś sposób na promocję poezji.
Czy pracujesz nad czymś obecnie? Masz jakieś plany wydawnicze?
– Co jakiś czas „popełniam” jakiś wiersz. Czasem jest jakiś szkic, z którego może „coś będzie”. Mam ochotę na wydanie drugiej książki z wierszami, ale chyba jeszcze nie mam takiej ilości dobrych wierszy, które tworzyłyby całość. Mam koncept. Do wydania samego tomiku chyba jednak jeszcze daleko.
Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów.
– Książka „33 obroty” dostępna jest w Bibliotece Publicznej w Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy.
Z Kamilem Dąbrowskim rozmawiała Lucyna Dąbrowska (Zbieżność nazwisk jest przypadkowa)
Zdj. Lucyna Dąbrowska MS 14–15/2020, 6 sierpnia